Skoczył i natychmiast wzbił się w powietrze. Rozpostarł ramiona, które uniosły go w górę. Płynąc w rześkim powietrzu poczuł ulgę. Wiedział, że tam na ziemi popełnił kiedyś Wielkie Zło, ale tutaj, w przestworzach zawsze czuł się bezpiecznie. Tutaj był nieosiągalny dla innych ludzi. Dawało mu to jednocześnie poczucie ogromnej siły i całkowitej bezkarności.
Najpierw wzbił się niemal pionowo w górę, a potem gwałtownie zanurkował. Czuł na policzkach pęd powietrza, gdy je rozcinał lotem koszącym. Nagle zrobił zwrot, wzniósł się ku górze i znów dostojnie i majestatycznie płynął w powietrzu niczym orzeł.
Nie pamiętał od kiedy potrafił latać, ale zawsze to uwielbiał. To było coś, co nadawało sens jego życiu, stanowiło jego największą pasję. Jeżeli na ziemi było źle wtedy zawsze wiedział gdzie się schronić. Przestrzeń w którą rzucał się stojąc na skraju przepaści stanowiła jego azyl. Tak było od kiedy pamięta. I ta przestrzeń nigdy go nie zawiodła. Nigdy.
http://ziolkowskigregor.de/imagesOIL/Pustka.jpg
I nagle poczuł, że znowu tam stoi. Na skraju znajomej przepaści.
Zewsząd czuł narastające zagrożenie. Nie wiedział z której strony dokładnie idą, ale był przekonany, że jeśli zaraz nie skoczy, to go dostaną. Byli wszędzie.
Skoczył. Rozpostarł ramiona.
Wtedy poczuł, że tym razem wcale nie frunie. Zamiast unosić się w powietrzu zaczął gwałtownie spadać. Przestrzeń tym razem nie dała mu azylu. Zrozumiał, że umiejętność unoszenia się w powietrzu była jedynie złudzeniem.
To był tylko sen. Cały czas śnił, że fruwa.
Ale teraz gwałtownie spadał. I to już nie był sen. Sen był wtedy, gdy fruwał. Teraz, gdy spadał wprost ku twardym skałom na samym dnie przepaści sen ustąpił miejsca przerażeniu.
Z całym impetem rąbnął w skałę i tak się skończył jego ostatni lot.
Otworzył oczy.
Poczuł, że leży na samym dnie wyżłobionej skały, która w tym miejscu tworzyła coś na kształt wyniosłej komnaty.
Wtedy zrozumiał, że to wszystko było tylko snem.
Nigdy nie umiał fruwać, nigdy nie spadł w przepaść i nigdy ne obudził się w skalnej komnacie. To był tylko sen.
a może to od tego rzępolenia głowa mi puchnie?
OdpowiedzUsuńnie ma nigdy, nie ma zawsze, jest tu i teraz...piękny sen, a jakie widoki! jakie przeżycia! chwila a trwa wiecznie...po prostu jazda bez trzymanki :))
Dobranoc.
Otóż to, nie ma nigdy, nie ma zawsze, jest tu i teraz.
UsuńMiędzy innymi właśnie to chciałem uwypuklić w tej historyjce, a właściwie - w tym śnie.
A Makowa jak zwykle celnie i w punkt, zero pytań, tylko same wnioski.
Dobranoc :)
cóż opanowałam zasady utrzymywania pięknego lotu:)
Usuńpytania burzą sny! jak zaczynam pytać to najczęściej nie zrobię nawet pół kroku dalej, co najwyżej dwa kroki w tył i nieźle się poobijam - tak ja Ty w swoim śnie...a ja jednak lubię latać i śnić, to po co mam podcinać sobie skrzydła?
rzeczywistość też jest pięknym lotem/snem/ bajką dokąd nie zadajesz pytań (najgorsze są te zadawane samemu sobie)
Tak to już jest, jak zaczynają się pytania, to kończy się bajka:)
Miłego dnia.
A ja zawsze pytam, czy to na jawie, czy we śnie. Już taki jestem i chyba trochę za późno żeby się zmienić. Pytam pewnie też dlatego, bo w bajki wierzyłem tylko wtedy, gdy byłem dzieckiem, ale to było dawno i nieprawda :)
UsuńMiłego :)
Powtórze za Makową że to rzępolenie roztrząsa resztki mózgu w głowie:)))
OdpowiedzUsuńBy wbić się w górę i fruwać to było moim marzeniem kiedy byłam dzieckiem.Nigdy się nie spełniło... aż do zdarzenia w moim życiu które miało miejsce w zeszłym roku.Uśmiechnęłam się teraz do wspomnień....bo po tak wielu latach dane mi było szybować w przestworzach gdzie poczułam się jak ryba w wodzie.I to nie był sen.
Myślę że każdy no może i nie każdemu jest dane poczuć smak spełniającego się pragnienia ,tęsknoty która jest gdzieś głęboko w nas.Kiedy się tego doświadcza sobą wie się i czuje że spełnia się marzenie.:)Buzka dla cię podróżniku ...
Dobra Luśka, następnym razem przygotuję coś bardziej pod Wasze gusta, bo tym razem to jak widzę, przede wszystkim Pkanalii i sobie zrobiłem dobrze :)
UsuńFruwałaś naprawdę? No proszę, czyli jednak można czasem zrealizować swoje marzenia! Zazdroszczę, ale tylko trochę, bo jak kiedyś fruwałem samolotem, to szybko mnie zebrało na wymioty i wyszedłem bielutki jak ściana :)
Buźka podniebna podróżniczko :)
Jeśli chodzi o prawdziwe sny to bardzo rzadko je miewam a przynajmniej ich nie pamiętam ale mam kilka takich snów które pamiętam do dziś i to jest dla mnie wielką zagadką bo większość zapomina sie zazwyczaj po przebudzeniu.Pamiętam też że nieraz jak śniło mi sie coś fajnego ...przyjemnego to zamykałam oczy w nadziei że sen dalej bedzie trwał ale zdarzało się też tak że budziłam sie zlana potem i dziękowałam że to był tylko sen.Dziwne bo nieraz śniło mi sie coś o czym w ogóle nie myślałam.
UsuńPonoć śnimy cały czas, ale większość snów po prostu zapominamy zanim się obudzimy. Może trochę szkoda, przynajmniej tych przyjemnych :)
UsuńWręcz zazdroszczę Ci Smurffie takich snów, ponieważ ja od jakiegoś czasu chyba nie śnię. Rano po przebudzeniu niczego nie pamiętam -zatem śpię tylko po to, aby się zregenerować :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, podczas czytania towarzyszyły mi 'małe tęsknoty'
https://www.youtube.com/watch?v=oHbGP01Xnws Bo jeśli wierzyć temu, że marzenia senne bywają odzwierciedleniem i zaspokojeniem pragnień rzeczywistych, które się np. tłumi, to kto wie, co mi się może wreszcie kiedyś przyśni :))
Pozdrawiam z lekka rozmarzonym popołudniem :)
Muszę Ci powiedzieć Dejaniro, że mnie także ostatnio rzadko się zdarza, abym pamiętał swoje sny /bo podobno śnimy za każdym razem, kiedy zapadamy w głęboki sen, ale nie zawsze potrafimy swój sen zapamiętać/. Ale, jak widać, czasem potrafię sen zapamiętać, a że ten był naprawdę dość niezwykły, zatem od razu pomyślałem, że muszę go przekuć na jakiś post - no i jest :)
UsuńAle skoro twierdzisz, że nie śnisz, to może jest jakaś przyczyna tego stanu rzeczy? Mam na myśli np. taką przyczynę:
https://youtu.be/dVRtp2Lj6Bg
:)
Wracając do mojego snu - byłem ciekaw jego interpretacji i oto co przeczytałem na ten temat:
http://www.iwoman.pl/astrologia/sennik/k/264/fruwac/
http://sennik-mistyczny.pl/fruwac/
Jak widać oba ww. linki interpretują to w podobny sposób. Niepokojące jest zakończenie tego snu w postaci upadku i twardego lądowania, co może świadczyć o jakimś bolesnym rozczarowaniu. Gdyby nie to, sam sen można by interpretować bardzo optymistycznie.
Natomiast sam lot, który przeżyłem we śnie, był bardzo, ale to bardzo przyjemnym doznaniem. Frunąc czułem się niesamowicie lekko i przepełniało mnie uczucie szczęścia oraz głębokiej satysfakcji, ciężko mi wręcz ująć w słowa ogół doznań, jakich wówczas doświadczyłem.
Myślę, że to jest dobry moment, aby trochę dłużej się zatrzymać nad problematyką snów, dlatego obiecałem sobie, że następny post też będzie na ten temat :)
Pozdrawiam lekko uskrzydlony :)
Och! I co ja mam teraz z Tobą począć, 'Czarodzieju'? ")) Czasem przecież śni się to, czego o sobie nie wiemy, jak też i to czego pragniemy. A jeśli śnią mi się tylko zmory?? :)) Więc jak tu nie oblać się rumieńcem na samą myśl, że Ty już wiesz, co tam jawi się w moich snach, a ja niekoniecznie :)) Zatem - powabny Duszku, mam propozycję - jeśli będziesz grzeczny i oddasz..., to w nagrodę np. zaproszę/zabiorę Cię do mojej krainy snów :
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=YLVwucag1tA
Wracając do Twojego snu - specjalistką od interpretacji snów nie jestem oraz z różnych powodów nie zawsze w nie wnikam. Wolę je czasem bagatelizować i niejako traktować z pogranicza magii, bo wiem, że prawda jest taka, iż czasem próbują nas przed czymś przestrzec (to akurat dobrze) lub zwiastują jakieś konkretne wydarzenie. Sny mają to do siebie, że są i mogą być jakby symbolem pewnej nieświadomości, błogości i niewiedzy, która pozwala żyć bez niepokoju i strachu, ale tylko do czasu, kiedy to człowiek nie zinterpretuje ich symboli. (notabene może dlatego nie staram się zapamiętać swoich snów) Nie zmienia to jednak faktu, iż absolutnie nie dziwię się, że byłeś ciekaw interpretacji swego snu. Dobrze więc, że jego ogólny charakter i Twoje samopoczucie było pozytywne i przyjemne. Upadek zaś, można faktycznie rozpatrywać w granicach rozczarowania albo zupełnie czegoś odwrotnego/odreagowującego. Czasem śni się na odwrót.
Fajnie, że chcesz ten frapujący temat kontynuować. Dałeś mi trochę do myślenia :)
Pozdrawiam wciąż rozmarzonym popołudniem :)
Lekko mnie zaintrygowałaś Dejaniro tą tajemniczą krainą Twoich snów i myślę, że mogłabyś jeszcze wiele na ten temat powiedzieć, ale niekoniecznie tego chcesz :)
UsuńMiło mi się także słuchało zapodanego przez Ciebie utworu. Przy okazji przypomniałem sobie kilka innych, lekko już zapomnianych przebojów tej grupy np. "Ruchome piaski" i "Piosenka księżycowa".
Zaś co do naszych snów, warto pamiętać, że wszystkie sny są naszą immanentną częścią w tym sensie, że są wytworem naszej psychiki, a więc nie można o nich myśleć w kategoriach, że są dla nas czymś obcym. Dotyczy to wszystkich snów, także tych przerażających. Jeśli mamy takie sny, to musi to mieć jakąś swoją przyczynę, która tkwi gdzieś w nas. Myślę, że sny to w ogóle ciekawy i fascynujący temat, trochę z pogranicza magii i psychologii.
Zgodnie z wcześniej złożoną obietnicą zapraszam Cię teraz do mojej krainy snów. Trochę jestem ciekaw, jak Ci się tam będzie podobać :)
Pozdrawiam spokojnym księżycowym wieczorem :)
Wydaje mi się, że taki sen można interpretować jako symbol reinkarnacji. Bohater ginie, ale odradza się.
OdpowiedzUsuńTeż miałem sny, że latałem. To bardzo sympatyczne odczucie. Szkoda, że w realu nasze ciała na razie na to nie pozwalają.
Zgadzam się z Tobą Dibeliusie, że można ten sen w ten sposób interpretować, tym bardziej, że spadając z wysoka nie miałem najmniejszych złudzeń, że uda mi się przeżyć upadek na twardej skale, a jednak jakoś się udało :) Inna sprawa, że gdzieś kiedyś czytałem, że jeśli ktoś śni, że spada i nie uda mu się w jakiś sposób przeżyć takiego upadku /lub obudzić się na chwilę przed upadkiem/, wtedy nie ma szans obudzić się... żywy :) Nie wiem czy to prawda, ale tak słyszałem i chyba wolałbym, abym nie musiał tego samemu doświadczać, aby się o tym przekonać :)
UsuńBudgie poza dyskusją - pełen haj, klasyka... dziękować :)...
OdpowiedzUsuńnigdy nie śniłem latania, nie przypominam sobie... czasem tylko skoki ze schodów, takich szerokich, długich, typu Hiszpańskie w Rzymie, albo prozaiczniej np. na niektórych stacjach metra... skok i nagle czas zaczyna gęstnieć, ruch powolnieć, ale nigdy nie skończone lądowaniem /lecz przebudzeniem/... tylko nie wyskakuj mi z Freudem, bo się potnę :)...
pozdrawiać :)...
Cieszę się, że Budgie przynajmniej Tobie się podobało, bo wcześniej trochę mi się dostało za "rzępolenie" :)
UsuńBez obaw, nie będę wyskakiwał z Freudem, co najwyżej a propos przebudzenia, mogę powtórzyć to samo, co już wcześniej napisałem w odpowiedzi na komentarz Dibeliusa. Swoją drogą to ja z kolei nigdy do tej pory nie śniłem takich "efektów specjalnych" jak to, że czas zaczyna gęstnieć, a ruch powolnieć. Takie coś to ja do tej pory głównie w trylogii "Matrix" widziałem, ale kto wie, może jeszcze coś takiego kiedyś mi się przyśni?
Pozdrawiać :)
Budgie genialne;) W narodzie panuje podsycane przez niektórych domorosłych krytyków przekonanie, że rockowe lata 70, to tylko LZ, DP i BS... Budgie stało obok, jedyne w swoim rodzaju, na swój sposób nowatorskie, inspirujące zespoły znacznie późniejsze. To po prostu słychać...
OdpowiedzUsuńAnty
Masz rację, Budgie cały czas było obok, ale cały czas było jedyne w swoim rodzaju. Niczego nie umniejszając wielkim tuzom światowego rocka lat 70-tych, to właśnie Budgie cały czas eksperymentowało nadając nowe trendy i w ten sposób dodawało całkiem sporą swoją cegiełkę do brzmienia współczesnego rocka.
Usuńoj tam, porzępolic też czasem trzeba,haha
OdpowiedzUsuńa co do snu...polatałeś sobie Smurffie,najważniejsze ,że nie spadłeś, krzyku w sypialni nie narobiłeś...i dalej jesteś zawieszony między...:)))
Widzę, że nie zapomniałaś Crackie, że cały czas jestem gdzieś tam zawieszony. Także pomiędzy snami :)
Usuńa teraz interpretacja /moja/tego snu...ja to tak odczytuję,że...czasem jesteśmy osaczeni sprawami codzienności, marzymy o oddaleniu tego przytłoczenia,tej szarzyzny, czasem kłopotów,a tam,gdzie ptaki latają,jest przestrzeń,jesteśmy my -i przestrzeń, nikt nam nic nie każe,nikt nas o nic nie nudzi...latamy sobie beztrosko...ale po pewnym czasie chcemy,żeby był to tylko sen, tak naprawdę czujemy się, że tam na dole jest nasz świat,zwyczajne życie,nasze rodziny...
OdpowiedzUsuńpozdrówki:)
Podoba mi się Twoja interpretacja Crackie, muszę przyznać, że całkiem nieźle Ci to wyszło.
UsuńKto wie, może powinnaś zająć się tym zawodowo?
Profesjonalny interpretator snów... nawet nieźle brzmi, prawda? :)
Pozdrówki :)
Zawsze mam slucham Budgie w podrózy. I innych hardrockowych. Lepiej mi się jedzie. A sny z lataniem to moje częste fantasmagorie. Dobrze wróżą. Do zobaczenia następnym razem w Olsztynie.
OdpowiedzUsuńDobrze wróżą? Miło słyszeć! :)
UsuńDo zobaczenia :)
Mam czasem takie sny.... Niektóre mrożą krew w żyłach, a budząc się nie mogę uwierzyć w to, że żyję... Proszę o aktualizację linka do mnie, bo zmieniłam adres bloga. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że snów nie powinniśmy się bać, niezależnie od tego, co nam się śni.
UsuńLinka zaktualizowałem.
Pozdrawiam.