Witaj Miły Gościu na pokładzie Linii Lotniczych "Smurffair". Rozgość się tutaj - mój wirtualny barek jest zawsze obficie zaopatrzony ;) Życzę wyłącznie miłych lotów i wielu przyjemnych wrażeń!

poniedziałek, 24 czerwca 2013

"On", czyli miłosierny jaśnie pan sponsor.

Napisałem niedawno, że rzadziej zaglądam na inne blogi, co nie znaczy, że nie zaglądam w ogóle.
Zaglądam od czasu do czasu i czytam zaległe posty, których nie miałem okazji przeczytać na bieżąco. W ten sposób niedawno zajrzałem też na bloga Marianny, gdzie pod jednym z postów znalazłem dość szczególną ofertę, która skłoniła mnie do napisania niniejszego posta.

Na temat Marianny /która niedawno wróciła do swojego starego nicka "Blue Queen"/ pisałem kilka tygodni temu, więc każdemu stałemu czytelnikowi mojego bloga sprawa powinna być znana - a jeśli tak nie jest - niech sobie przeczyta ten post.
Wertując blog Marianny znalazłem post pt. "Patrząc w przyszłość", a pod nim komentarz, gdzie osoba używająca nicka "On" zamieściła taki oto komentarz:

"Witam. Jestem normalnym facetem, żonatym (nie ukrywam tego). Trafiłem tu przypadkiem. Trochę poczytałem o Twoim życiu. Wydajesz się interesującą osobą, ale z problemami finansowymi dlatego mam dla Ciebie propozycję. W związku z pracą sporo podróżuję i szukam kobiet do miłego spędzania czasu razem. Proponuję spotkania w hotelach ze względu na dyskrecję. Jestem przystojnym, inteligentnym, atrakcyjnym, zadbanym, wysportowanym 48-latkiem. Co powiesz na romantyczny wieczór 8 czerwca w hotelu Hilton w Gdańsku?"

Przeczytałem i zaskoczony zamyśliłem się przez chwilę. To już do tego doszło? Jak to możliwe, że składa się zupełnie nieznanej kobiecie, blogerce która po prostu pisze o swoim zwykłym trudnym życiu taką niedwuznaczną propozycję? I taki anons zamieszcza wprost na publicznym blogu należącym do adresata tej oferty? Na co liczy taki facet? Na to, że wzmiankowana blogerka błogosławiąc swojego dobroczyńcę po prostu rzuci mu się w ramiona po czym oboje spędzą upojną noc w hotelu Hilton w Gdańsku?

Przyszło mi żyć w bardzo dziwnych czasach. Dawniej, aby zdobyć kobietę trzeba było zrobić całkiem sporo. Oczarować ją czymś, w jakiś sposób rozmiękczyć jej serce, oczarować jej kobiecą duszę. Z reguły wymagało to niemało zachodu. Niejeden absztyfikant odszedł z kwitkiem, chociaż wcześniej zdawało mu się, że upatrzoną kobietę owinie sobie wokół palca. A tu nagle zonk - upatrzona zdobycz okazywała się zupełnie nieczuła na jego wdzięki. Ilu facetom przyszło przełknąć taką gorzką pigułkę? 

A jak jest dziś?
Wystarczy, że facet zamieści anons na temat sponsoringu i już? Chętne kobiety zlecą się niczym pszczoły do miodu? Tak to się odbywa? 
No tak, bo po co komplikować sobie życie... po co to całe szukanie się wzajemne, po co flirtowanie, po co ten cały cyrk z podrywem, jak można prosto i skutecznie iść wprost do celu, znaczy, w ramiona sponsora... 
Nie oszukujmy się - niedawny przypadek znanego polskiego tenisisty oraz córki znanego polskiego rockmana, to nie są jednostkowe przypadki, a raczej wierzchołek góry lodowej. Inaczej mówiąc, taki proceder kwitnie i ma się coraz lepiej. Skoro jest podaż, to jest i popyt. Odwieczne prawo ekonomii działa także w tym przypadku. Niektórzy kwitują to po prostu wzruszeniem ramion mówiąc, że taki proceder był od zawsze /vide "córy Koryntu"/. Zapewne mają rację, ale czy ów proceder był wcześniej na taką skalę, mam wątpliwości.

Nie najlepiej to świadczy o przedstawicielach obu płci, którzy wchodzą w ten "biznes". 
Mężczyźni, zamieszczając takie anonse, dają do zrozumienia, że nie traktują kobiet z szacunkiem, bo mają je po prostu za sprzedajne dziwki. 
Kobiety zaś - odpowiadając pozytywnie na takie anonse - udowadniają, że w istocie takimi są...

Zobaczmy teraz, jak "On" uzasadnia swoją ofertę złożoną Mariannie:

"Takiego rodzaju pomoc jest szeroko rozpowszechniona w dzisiejszych świecie. Obudź się. Jeśli nie zaczniesz z takiej pomocy korzystać to nigdy nic w życiu nie osiągniesz. Zastanów się. Przemyśl sobie czy chcesz wyjść z biedy. Ja wyciągam do Ciebie rękę. Dziś. Jutro już mnie tu nie będzie."

Z powyższego komentarza wynika, że "On" nie widzi w swojej ofercie niczego niestosownego. 
Ot, wyciąga w kierunku Marianny pomocną dłoń... jakież to wielkoduszne z jego strony, nieprawdaż?...

A co "wielkoduszny" pan sponsor pisze, gdy w końcu dostał kosza od Marianny?

"Miałaś szansę zmienić swoje życie. Wyjść z nędzy. Świadomie ją odrzuciłaś. Będziesz tego żałować. Lepszej oferty nie dostaniesz. Ja znalazłem Ciebie przypadkiem. Wątpię, żeby inni zadali sobie tyle trudu i wertowali Twój blog, aby następnie złożyć Tobie podobną propozycję. Sama na własne życzenie się pogrążasz. Żegnaj."

Gdybym miał w jednym zdaniu określić występ "Onego" na blogu Marianny, napisałbym: "żenująca mieszanka tupetu, chamstwa, pychy i pogardy wobec kobiet". 
No, ale może być i tak, że takie zachowanie to obecnie całkowita norma, a ja niepotrzebnie się tym bulwersuję, a to dlatego, bo w gruncie rzeczy jestem staroświecki i sam nie za bardzo nadaję się na sponsora ;)



78 komentarzy:

  1. Tego nie da się komentować, jak można złożyć komuś taka propozycje na blogu.
    Woła o pomstę do nieba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, zgodnie z łacińskim powiedzeniem /"O tempora. O mores."/, jakie czasy, takie obyczaje.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładając, że masz rację /iż większość kobiet spotkała się w swoim życiu z tego typu ofertą/, nasuwa mi się od razu pytanie, czy taką ofertę składa im większość mężczyzn, czy też tego typu oferta wyszła od pewnej grupy mężczyzn, którzy jednak nie stanowią większości. Pytam o to, gdyż jako facet osobiście żadnej kobiecie nigdy takiej oferty nie złożyłem i nadal nie złożę, bo nie przeszłoby mi coś takiego przez gardło.
      Z kolei gdybym był kobietą i usłyszał taką ofertę, natychmiast taki oferent dostałby ode mnie w pysk /bo to jedyny sposób, aby gość nabrał szacunku/.
      Stąd owo pytanie, kto składał oferty tej większości kobiet? Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Faktycznie, niektórym nadmiar pieniędzy przesłania świat rzeczywisty, tacy ludzie są przekonani, że absolutnie wszystkich można kupić i tylko pieniądze w życiu się liczą. Masz rację, fajnie jest dać takiemu bogaczowi prztyczek w nos, chociaż nie sądzę, aby od takiego prztyczka facet gruntownie zmienił swoją hierarchię wartości. Pozdrawiam.

      Usuń
  3. sam już sobie odpowiedziałeś...sam nie nadajesz się na sponsora, to jesteś zazdrosny, bo musisz użyć innych, trudniejszych metod albo się napracować, co jest zresztą bardzo miłe w odbiorze kobiet:) dawniej było może mniej sponsorów i kobiety były bardziej zadowolone z amorów z wyjątkiem służby pracującej w majątkach lub na dworach gdzie działy sie dużo gorsze rzeczy...dzisiaj jest, jak jest, ale oddzielenie seksu od uczuć może korzystnie wpływać na związki bo miłość to nie seks, a jednak miłość powinna być celem związku...może lepiej dać się ciału wyszaleć niż uwięzić, i ciało, i duszę... dzisiaj, swoim chłopcom nie zabraniam seksu ale związków (tak mi się zmieniło)...
    a mnie ten wpis nie zbulwersował..facet napisał co go interesuje i tyle, albo po prostu użył prowokacji, żeby coś ważnego sprawdzić...zresztą wcale się nie dziwię bo moim zdaniem wpisy, tam, bywają niejednoznaczne, typu szukam przyjaciela albo ten ostatni...a ze słowem dziwka, to bym uważała, bo zaczyna być przereklamowane i traci znaczenie :P
    a tak w ogóle dlaczego zająłeś się kobietami? a nie żonatym mężczyzną, który ma jakiś problem i włóczy sie po hotelach, a takich jest przecież wielu...Pa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Makowa, kpisz czy o drogę pytasz? Jak mogę być zazdrosny, skoro w gruncie rzeczy gardzę takimi metodami? /vide - zobacz wyżej moją odpowiedź dla Trutniowej/
      Dalej w swoim komentarzu brniesz w teorie, z którymi albo nie całkiem się zgadzam, albo w ogóle się nie zgadzam - ale może po kolei.
      "dzisiaj jest, jak jest, ale oddzielenie seksu od uczuć może korzystnie wpływać na związki bo miłość to nie seks, a jednak miłość powinna być celem związku...może lepiej dać się ciału wyszaleć niż uwięzić, i ciało, i duszę... "
      Nie chciałem tej opinii wyrywać z kontekstu, dlatego przytoczyłem całość, ale prawie z każdym sformułowaniem rozłożonym na czynniki pierwsze się tutaj nie zgadzam, całość zaś złożona do kupy sprawia wrażenie, jakbyś napisała to głownie z myślą o prowokacji ;)
      "dzisiaj, swoim chłopcom nie zabraniam seksu ale związków (tak mi się zmieniło)..."
      Zabraniasz swoim chłopakom związków? Jak mam w ogóle to rozumieć? Jakie Ty masz prawo im tego zabraniać?
      No chyba, że to też napisałaś z myślą o prowokacji, wtedy miałbym przynajmniej szansę aby to zrozumieć :)

      Co do samego wpisu, nie wykluczam, że to mogła być prowokacja, ale sama kwestia sponsoringu prowokacją nie jest i o tym głównie piszę w tym poście, dlatego nie zgadzam się z zarzutem, że zająłem się kobietami, moim zdaniem zająłem się przede wszystkim coraz bardziej powszechnym zjawiskiem sponsoringu. Pa :)

      Usuń
    2. no widzisz, to po co zabraniasz ludziom wybierać, skoro nie wolno mi zabraniać...życie bywa przewrotne...tak, prowokacja mi się udała :))) ale tylko ta z zazdrością :) reszta już nie jest taka oczywista, może ją kiedyś rozwinę...
      moim zdaniem powszechne są Kontrakty, sponsoring wychodzi z mody, zresztą wtedy nie można być dziwką bo to działanie w jedna stronę (dla autoreklamy?), co do zasady:P...Pa:)

      Usuń
    3. ""dzisiaj, swoim chłopcom nie zabraniam seksu ale związków (tak mi się zmieniło)..."

      Jest cos w tym zdaniu, co nie jest glupie. Co ma w sumie sens, z pewnym zastrzezeniem. Widze w tym zatroskana o swoich chlopakow matke, ktora nie chce, jako i matki corek, aby jej dzieci wdepnely w mine. Kiedys kiedy seks byl tabu i rozmowy o nim tez ( dziewczynki dowiadywaly sie, ze miesiaczka to nie smierc, z reguly po fakcie, kiedy ja po raz pierwszy przezyly, czesto trzymajac w tajemnicy owa "dolegliwosc" tak dlugo, jak sie dalo) facet z reguly bral slub wiedziony potrzeba uregulowania zycia seksualnego. Zeby sie po prostu nie meczyc. Czy on ta swoja partnerka po roku znajomosci kochal? Watpie. Pozadal na pewno. Byla jego ksiezniczka serca- dama, wyidealizowana bohaterka przygod rycerskich. Na milosc trzeba czasu. Po latach sie okazuje czy ta osoba obok to ta wlasciwa, czy nam sie udalo tak "zzyc sie ze soba" tak sie na wylot poznac, tak to w sobie zaakcepotowac i stwierdzic, ze ...faktycznie- TO JEST TO! Ludziom roznie to wychodzi.

      Ludzie biora na sievbie taka odpowiedzialnosc w przysiegach malzenskich, podpisach... bo seks, pozadanie, ktore mija, a potem cos sie pieprzy i nie wychodzi, wiec wyszalej sie seksualnie abys z tego powodu nie cierpial i jezeli z kobieta obok, dojdziesz do wniosku, ze to nie seks, nie ciaza, jest motywem zawarcia zwiazku, wypowiadania jakis wiazacych was slow to tylko pogratulowac wypada i cieszyc sie z ludzi ktorzy siebie odnalezli:))

      Usuń
    4. Dziękuję Aniu, że to zdanie rozwinęłaś, nie ze wszystkim się jednak zgodzę...dzisiaj seks jest wszędzie, spowszedniał, a granica się ciągle podnosi, nie można się zatrzymać na dawnych obyczajach, bo można skrzywdzić własne dziecko, jednak zależy mi żeby motorem związku była Miłość...wszystko inne trzeba poznać żeby umieć rozpoznawać wartości a nie potrzeby zaspokajania ciekawości, emocji lub braków...wbrew pozorom wolność wyboru pozwala dokonać najlepszego wyboru, czasem wymaga to czasu, a czasem trzeba zboczyć trochę i poznać ciemną stronę medalu...potem już wcale nie potrzeba czasu, wystarczy chwila, spojrzenie lub dotyk i już się wie...jeszcze tego nie przeżyłam ale wiem, że tak jest :)moim dzieciom daję wolną rękę i godzę się na to co nie musi sie wszystkim podobać bo chcę żeby przeżyli to co jest w życiu najpiękniejsze i umieli podejmować dojrzałe decyzje :)

      p.s. mój Dziadek ożenił się z Babcią, bo rodzice łączyli majątki...przeżyli ze sobą całe życie i wychowali 9-cioro dzieci, do końca szanowali się nawzajem i wyglądali na szczęśliwych, można tylko pozazdrościć a nie wyglądało za szczególnie ..dzisiaj bym powiedziała bez szans...a jednak.
      :)

      Usuń
    5. A mi sie wydaje, ze piszemy o tym samym. Tez uwazam, ze fudamentem zwiazku powinna byc milosc. Natomiast jestem przeciwna aby byl nim seks i chec uregulowania swojej sytuacji seksualnej, tudziez chwilowe oczarowanie badz palpitacja serca. Na milosc potrzeba czasu, ale jezeli chlopak chce bo seks ktorego ma za malo i myli to z miloscia, b adz bark doswiadczenia powoduje ze wchodzi w zwiazki to troche nie tak.

      Moj pradziadek ozenil sie z prababcia dla pieniedzy. Nieciekawa prawdopodobnie byla, ale forsiastych rodzicow miala, a on jeden chlopak w rodzinie i trzy siostry na wydaniu ktore wiana potrzebowaly.No wiec kiedy powiedzial ile to on sobie "wyobraza" z posagu zony to myslal, ze mu przyszli tesciowie drzwi pokaza, ale nie...prabapcia byla po uszy urzeczona i oczarowan i chciala go. Jak chciala to i dostala. Trudno im bylo ze soba, ale w tatmych czasach rozwody nie wchodzily w gre- to bylby skandal, hanba dla rodziny... potem tez sie jakos dotarli, szanowali- ale czy szacunek jest jednoznaczny z miloscia?

      Usuń
    6. A poza tym tak bardzo dziwi nas sponsoring. Wydaje mi sie, kiedy przeanalizuje sie powody dla ktorych ludzie kiedys sie pobierali to tam milosci bylo niewiele- pieniadze, i rody sioe laczyly, kto nowozencow o milosc pytal, albo liczyl sie z ich uczuciami? A nas bulwersuje sponsoring... byl zawsze tylko przybiera nowoczesniejsza forme, bo w starej nie moze funkcjonowac:)

      Usuń
    7. Makowa, doprecyzuj swoje stanowisko, bo Twoje tezy moim zdaniem są jednak ze sobą sprzeczne... mam tutaj na myśli najpierw tę deklarację, cytuję:
      "dzisiaj, swoim chłopcom nie zabraniam seksu ale związków (tak mi się zmieniło)...",
      a później w jednym z kolejnych komentarzy takie oto końcowe sformułowanie:
      "moim dzieciom daję wolną rękę i godzę się na to co nie musi sie wszystkim podobać bo chcę żeby przeżyli to co jest w życiu najpiękniejsze i umieli podejmować dojrzałe decyzje :)".
      Doprecyzuj zatem, czy jesteś ZA, PRZECIW, czy też może /podobnie jak pewien elektryk/ - ZA A NAWET PRZECIW ;)
      Od siebie dodam, że o ile z pierwszym zdaniem się nie zgadzam, o tyle z drugim - jak najbardziej. Ale może moje argumenty rozwinę dopiero jak zobaczę na jaki wariant się decydujesz :)

      Usuń
    8. nie zabraniam seksu bo daję im wolną rękę...pozwalam żyć w związku na kocią łapę lub w grzechu jak kto woli :)..zabraniam :)małżeństwa i dzieci, dokąd nie będą pewni...wiem że mogę sobie pogadać a Oni i tak zrobią swoje ale chyba działa albo zostanę babcią:P:)a Ty możesz być ZA albo i PRZECIW :)
      p.s. a tak w ogóle to wolałabym żeby mój partner był doświadczony seksualnie i umiał prowadzić różne sztuczki, niż miałby ćwiczyć na mnie:P:)

      Usuń
    9. tak właśnie Aniu :)
      co do Dziadków to ja tak do końca nie wiem, czy te związki nie trwały tylko Miłością do Boga, tak wielką że oddali własne życia w ofierze...dzisiaj jest mniej Boga a więcej miłości własnej, ofiarą są dzieci...

      Usuń
    10. Ha! Widzę Makowa, że trochę poniewczasie zorientowałaś się, iż przeholowałaś z tym "zabranianiem związków" i teraz nie chcąc wyjść na despotyczną matkę wycofujesz się rakiem ;) Ale niech Ci będzie, ja tam nie lubię się czepiać za wszelką cenę, toteż udam, że tego nie widzę ;)
      A chodzi mi generalnie o to, że na dłuższą metę niczego młodym nie da się zakazać/nakazać, bo to jest ich życie i to oni ponoszą lub będą ponosić konsekwencje swoich decyzji. Można co prawda coś tam doradzać lub sugerować, ale bez gwarancji, że młodzi się do tego zastosują - i dobrze, że mają własne prawo wyboru, jestem zdania, że właśnie tak powinno być, nikt po osiągnięciu pełnoletności nie powinien być przez nikogo sterowany, bo to przypomina pociąganie za sznurki tańczącego pajacyka...
      Owszem, młodzi powinni być wprowadzeni w świat seksu, bo to jest także jeden z atrybutów osiągnięcia pełnoletności, niemniej ostateczna decyzja, gdzie i z kim stworzyć kochający się związek powinna należeć przede wszystkim do nich, a nie do ich bliskich /rodziny i przyjaciół/. Ja bym w tej kwestii starał się pozostać raczej bierny, nie blokowałbym tego, ani też do tego nie zachęcał.
      Przy okazji - argumenty Ani w kwestii udanych związków uważam w dużej mierze za postrzeganie stereotypowe, bo jeżeli dana para jest parą powiedzmy przez 20 lat, to czy to znaczy, że będą z sobą nadal? Oczywiście nie, bo np. w kolejnym, 21 roku któreś z nich zakocha się w kimś innym i dzięki temu ta para się rozpadnie. Inna para z kolei może znać się, dajmy na to, od kilku godzin i w tym czasie mogą się w sobie zakochać, i od tej pory tworzyć udany związek aż do śmierci jednego z partnerów, czyli np. przez kolejne 60 lat...
      Myślę, że w kwestii udanych związków nie ma żadnych sprawdzonych reguł, "złotych recept", itp. czynników przemawiających ZA. Oczywiście są pewne "czynniki sprzyjające", które jednak nie gwarantują trwałego sukcesu. Życie potrafi być nieprzewidywalne szczególnie w kwestii relacji damsko-męskich, a to co daje się z grubsza przewidzieć, to tylko śmierć i podatki ;)
      Howgh! :)

      Usuń
    11. ja mowie o milosci, a nie o zakochiwaniu sie w 21 roku pozycia owej pary - nie mam absolutnie na mysli zakochiwania sie ww kims innym na dokladke lub bez dokladki, trzecim, i odchodzenie od wieloletniego partnera bo nowy obiekt uczuc na horyzoncie sie pojawil. Rozmawiamy o milosci, a nie o zakochaniu, oczarowaniu, palpitacji serca, pozadaniu etc...
      Bede sie upierac, ze na milosc potrzeba DOJRZALOSCi partnerow,czasu, a tego z reguly nie osiaga sie po roku znajomosci lub po trzech tygodniach bycia ze soba. Tego poziomu mozna nawet nie osiagnac po 21 wspolnego pozycia. Milosc potrzebuje czasu, ale nie kazdy wie co to w ogole jest.

      No i co z tego, ze uwazasz cos za stereotypowe podejscie. Stereotypowo to ci powiem, ze zwiazki z osobami uzaleznionymi koncza sie fiaskiem ( uczuciowym, psychicznym i duchowym)- coz za stereotyp- nieprawdaz? I co z tego, ze jednen na tysiac zakonczy sie sukcesem? Ze znajdzie sie parka, ktora udowodni, ze z uzaleznionym mozna zyc i czuc sie szczesliwym- choc ja w to watpie...baaaardzo watpie. No coz niech bedzie , ze mysle stereotypowo:))


      Usuń
    12. albo niech bedzie, ze jakas parka udowodni, ze po trzech tygodniach znajomosci sie hajtneli i zyli dlugo i szczesliwie...wierze, ze dluga, ale czy szczesliwie? I co z tego, ze i takowi istnieja, kiedy powiedzmy 70% takich zwiazkow konczy sie fiaskiem, albo i wiecej....

      Usuń
    13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    14. Trutniowa - podpisuję sie pod Tobą...bo Makowa,mam takie przeczucie,chce nie tyle spotkać swoją MIŁOŚĆ ile kochanka,który przeszedł przez wiele łóżek,wtedy na pewno taki kochanek zostanie przy tej jednej już to widzę...P
      seks jest bardzo ważny,ale uprzedzenie od razu,że dzieci- nie, związki- nie...tylko seks...to jakby puste opakowanie ,młodym nie tyle się pozwala,bo sprawy seksu to oni z rodzicami nie bedą uzgadniać,tu są w swoim świecie i uczuciach,można tylko mądrze rozmawiać,a nie łaskawie... pozwalać lub nie na związki...tak nie można.To młode organizmy,mają prawo wyboru,a nie mamuśka stoi i grozi palcem...nu-nu...P
      ja myślę,że Makowa przestała wierzyć ,ale...dzieci mają prawo,pozwólmy im wierzyć,że miłość i seks to najlepiej dobrana para.Nie tylko pozycje seksualne i doświadczony na wszystkie strony kochanek...P

      Usuń
    15. Co zycie to inny , ciekawy- chocby nie wiadomo ile cierpienia w sobie zawieral- scenariusz. Kazdy z nas inaczej to zycie przechodzi i doswiadcza. I niue ma lepszego lub gorszego scenariusza. A Wy wsiadlysicie na kobiete, przy okazji w pewien sposob, walac okreznie w jej dzieci "przyszlymi sukinsynami". no ladnie kobietki. Makowa ma takie prawo jakie ma na wychowanie swoich dzieci i wplyw na nie taki w jaki sposob uksztaltowalo ja zycie. Ona nie moze udawac trutniowej ani przejac podejscia do zycia Krakowianki. ona jest soba i pisze to co mysli. A jka ja troche rozumiem. Czasy sie zmienily i nie broncie zamierzchlych. Bo to ze jakas tam sie stawiala bo jej syrce pikalo i jej sie udalo napieprzyc z chaty i wbrew rodzicom swiadczy tyalko, ze przypadki wydawania za ziemie i nazwisko oraz forse byly nagminne, skoro sie buntowac musialy i uciekac.

      A MAkowa chce aby jej chlopaki , kiedy beda podejmowac decyzje o zwiazku byli "wyszaleni" a nie przymuszeni romantyzmem Polanieckiego, ktory Marynie kochal, ale na boki chadzal. Niech sie wiec chlopcy seksualnie wyszaleja z takimi, ktore tez tego potrzebuja i spoko, trafioa na swoje kobiety w zyciu.

      Wracajac do sponsoringu. przypadli twoich skazanych na palpitacje serca przodkim trutniowa udawadniaja tylko, ze sponsoring w zamierzchlych czasach kwitl mocno. nie buntowalyby sie i nie wisialaby nad nimi grozba wydziedziczen , gdyby sprawy wchodzenia w zwiazki byly kierowane uczuciami zainteresowanych. A one byly kierowane finansami. A tego niewatpliwie chce makowa dla swoich chlopakow, tylko jak swiat dlugi i szeroki- ludzie pod tym wzgledem krzywdza sie niesamowicie. gdyby tak nie bylo statystyki nie mowilyby o tym,ze co trzecie malzenstwo w Niemczech ( co czwarte w Polsce) konczy sie rozwodem. Ja bym chciala aby moja corka trafila na kogos kto umialby kochac, mialby dobry tego przyklad od swoich rodzicow i zeby byla wiedziona uczuciem, ale .... dodam ulokowanym wlasciwie. wlasciwie to chociazby nie w jakims zacpanym facecie... i czasami nmi sie wydaje, ze dziewczynki trzymane pod kluczem, wychowywane na cnotliwe panienki udupiaja bardzo czesto. I dobrzy, ulozeni chlopcy tez.

      Usuń
    16. "A tego niewatpliwie chce makowa dla swoich chlopakow, ...." chodzilo mi, ze chce uczuc .

      Usuń
    17. OOO! widzę,że zdobyłam popularność odbierając zaszczyty Panu z posta :)

      Usuń
    18. a ja tu widze dobrą dyskusje Aniu,bo Makowa ma prawo,jak najbardziej...tylko przebija przez Jej komentarz właśnie ta niewiara...wiem ,że czasy sa inne...,że młodzi musza sie dobrze poznać,ale to dyskusja...nie pisz Aniu,ze wsiadłysmy,bo naszą dyskusję troszkę uzłośliwiłaś,haha.
      Każdy ma prawo do wypowiedzenie sie,ja tylko mam odmienne zdanie od Makowej i też mam takie prawo...
      Mnie dziwi tylko,że ów On jest jakby trochę...wytłumaczony z tego co soba reprezentuje tym komentarzem...
      pozdrawiam miło wszystkich dyskutantów,żeby nie było....P

      Usuń
    19. Ja uzlosliwilam?? A to dobre:) Spojrz co trutniowa napisala pod komentarzem Andrzeja Art-Klatera. Nie lubie takich jadacych na emocjach dziewczynko-kobiet. Chociaz mna sama emocje podczas tej dyskusji czasami "targaja".

      Usuń
    20. Aniu,piszesz,że napadłyśmy..i ładnie...kobietki...ja nic obraźliwego pod adresem Makowej nie napisałam,tylko odmienne zdanie,ja nikogo nie wyzywam tu...no sorry...
      bardzo lubię dyskusje tak ogólnie.,..
      nie zgadzam się z komentarzem Makowej,ale powtarzam,mam do tego prawo,bo to temat na pewno kontrowersyjny...i każdy tu coś dopowie...tego jestem pewna.
      Ja jednak bede bronić uczucia,przede wszystkim,co nie oznacza braku szaleństw,w dobrym słowa znaczeniu...jedno nie wyklucza drugiego,ale...to nie zabawa w zmany kochankow,by od tej tylko strony poznawać się...bo można gdzieś zgubic uczucie...w tym pędzie ...i dlatego nie zgadzam się z Makową...ale to moje zdanie.

      Usuń
    21. Sory Makowa. Nie spodziewałem się, że dyskusja zejdzie głównie na Ciebie i na Twoje widzimisię odnośnie tej konkretnej sprawy. Mam nadzieję, że kiedyś tam wrócisz do tej kwestii na swoim blogu i wtedy na spokojnie sobie o tym pogadamy.
      A teraz do pozostałych Pań biorących udział w dyskusji - Makowa najwyraźniej zrezygnowała z obrony swojego zdania, a ponieważ czuję się tutaj w jakiś sposób gospodarzem, spróbuję na moment zostać adwokatem Makowej, aby nie było, że zawsze tylko wszystkich atakuję ;)
      W jednym z komentarzy Makowa napisała:
      "dzisiaj seks jest wszędzie, spowszedniał, a granica się ciągle podnosi, nie można się zatrzymać na dawnych obyczajach, bo można skrzywdzić własne dziecko, jednak zależy mi żeby motorem związku była Miłość..."
      Wydaje mi się, że Makowa jak każda kochająca matka chce przestrzec swoich synów przed pochopnym lokowaniem swoich uczuć, stąd niezbyt fortunne zdanie, że nie zabrania synom seksu, natomiast zabrania związków. Po prostu chce, aby synowie zaznali w życiu prawdziwej miłości, a nie tej wynikającej z chwilowego zauroczenia. Jeśli mam rację, wówczas te wszystkie zarzuty stawiane Makowej są wg mnie chybione. To tyle na ten temat.
      Aniu - w kwestii postrzegania przez pryzmat stereotypów może kiedy indziej sobie podyskutujemy, bo to akurat przy okazji tego posta nie jest takie ważne. Chodziło mi głownie o to, że w relacjach damsko-męskich nigdy nic nie wiadomo, dziś jest dobrze, ale jutro może być już bardzo źle, a współmałżonkowie z reguły dowiadują się o tym jako ostatni ;)

      Usuń
    22. nic nie szkodzi, często budzę emocje :)
      nic nie muszę bronić, moje zdanie nie jest zagrożone i nic się nie zmieniło...tylko Twój bohater stracił ważność, bo chyba nie był tego wart, i pod tym wpisem, jak się pojawił, też nie miał takiej frekwencji...ale Dzięki! pa..pa :)

      Usuń
    23. Spodziewałem się, że akurat ten temat wywoła dyskusję, ale takich emocji jednak się nie spodziewałem.
      Drogie Panie, jestem w stanie zrozumieć, że jesteście emocjonalne istoty /między innymi za to Was kochamy ;)/, ale proszę, starajcie się hamować swoje emocje dyskutując na smurffowym blogu, bo jest dużo prawdy w powiedzeniu, że emocje są złym doradcą :)

      Usuń
    24. no to fajnie Smurffie...czyli dalej wygrywa uczucie...i to mi się podoba w ogólnym rozrachunku.
      i to,że nie pochwalamy sponsoringu....hotelowego...:P)))))

      Usuń
    25. Z uwagi na nasilający się sponsoring itp. zjawiska, wydaje mi się, że uczucie jednak przegrywa... oczywiście w skali globalnej, nie mam tutaj na myśli tego forum na smurffowym blogu ;)

      Usuń
  4. facet ma duże probblemy w sumie...tak sie teraz zastanawiam...Ma kasę...i chyba to wszystko czym może kobietę zachwycić,przyciągnąć..to taka moja luźna wersja,bo jak wiesz,skomentowałam na blogu Marianny i jasno określiłam ten typ...
    Niemniej jednak,jak pisze Makowa,mogła to być prowokacja,by sie o czymś przekonać,bo Marianna miedzy wierszami pisze na swoim blogu,że jest samotna i szuka...ma nadzieje...itd,itp...może to skłoniło faceta do tego komentarza.
    Powiem jeszcze jedno,bo jestem między ludźmi...zabrzmi to groźnie,ale...młode dziewczyny i jest ich niemało,mają sponsorów,sponsor nawet kupuje mieszkanko w mieście,żona nie wie,a on ma schadzki ...studentka opłaca sobie studia i inne rzeczy...on się czuje troche usprawiedliwiony,bo...pomaga w pewnym sensie w zdobywaniu wiedzy...P
    Smurffie,kasa otwiera wiele drzwi...i przymyka oczy...
    pozdrawiam miło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałem Makowej, także nie wykluczam prowokacji, a więc bohaterem tego posta /"Onym"/ mogła być np. także kobieta, która chciała zobaczyć reakcję Marianny na tego typu komentarz. Dlatego wolałbym nie wyciągać zbyt daleko idących wniosków wobec autora tego komentarza /oraz pozostałych komentarzy podpisanych nickiem "On"/.
      Wolałem się skupić na samym zjawisku jako takim.
      Piszesz, że "młode dziewczyny i jest ich niemało,mają sponsorów". No właśnie... piszesz o tym jako o normalnym zjawisku coś w rodzaju transakcji kupna - sprzedaży, tymczasem dawniej to zjawisko nie nazywało się bynajmniej "sponsoringiem", miało to zupełnie inną nazwę i żadna szanująca się dziewczyna na taki układ nie poszła, bo później była na ulicy wytykana palcami. Popatrz Crackie, jak szybko zmieniają się obyczaje i normy społeczne, toż czasy o jakich przed chwilą napisałem panowały w naszym kraju jeszcze stosunkowo niedawno... ja się wychowałem na tych czasach i pewnie dlatego nie potrafię przejść nad sponsoringiem do porządku dziennego... pozdrawiam.

      Usuń
    2. Jest podpyt, jest podaz. Ktos kiedys na blogu napisal, ze kasa dla faceta to jak dla kobiety ladne ciuchy. czasami babka stroi sie w te swoje piorka bo czuje sie fajniejsza , atrakcyjna, bardziej warosciowa ( nie stawia na wnetrze; enigma to dla niej) . Facet przy kasie czuje sie tez w jakis sposob, jak owa wystrojona dziewczyna, wartosciowy. Dwoje tak samo wartosciowych trafia na siebie, dwoje ludzi myslacych podobnie dobiera sie w pare. jej potrzeba sponsora, aon chce za stalego seksu niekoniecznie zwiazanego z wazkimi slowami ...kupuje siobie to, co kupic moze. A ona sprzedaje to co sprzedac jest w stanie...przy czym zakochana moze byc w zwyklym pucybucie pod jej oknami, ale pucybut nie da jej ciuchow i tych wszystkich potrzebnych do zycia rzeczy wiec.....

      Usuń
    3. niestety miloscia sie nie wykarmisz, chyba ze duchowo, a bez chleba i odzienia to tylko Franciszek z Asyzu, Pio .... poza tym nie oszukujmy sie, ale facet nie podziwia przy pierwszym spotkaniu zmarszczek pod oczami ukochanej, tylko jedrny biust i posladki...chocby ten jedrny biust i posladki piprzyly totalne glupoty. Sluch to nie najmocnioejsza meska strona- kobieca juz tak:))) Ona sobie pieprzy trzy po trzy, ale jest jedrna i nie potzrebuje zelazka do prostowania zmarszczek i facet ma swa dame serca... dopiero potem jej glupota moze dac mu sie we znaki, ale na takim sponosrowanym ukladzie mozna troche pojechac:))

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. No ale czy w tego typu zwiazkach mowimy o milosci? Myslisz, ze facet majacy zone i na boku sponsoruje jakas jedrna laske mysli o czasie proby z ta jedrna? przeciez ma ramiona zony jakby sie sprezysta w momencie niefajnym wypiela. ma opiekuncze skrzydelka. A jej biega o cale zycie ze sponsorem? Moze i moze z tego cos wyniknac glebszego, ale nie takie sa zalozenia bycia owych ludzi ze soba...ona chce "bezpieczenstwa finansowego" i je dostaje a on za owe bezpieczenstwo chce pewnych uslug i tez je dostaje. I to jest cala glebia takiego ukladu. Ale skoro sa ludzioe potrafiacy tak funkcjonowac i w tym zyc, to.... co nam do tego. Ja tak nie potrafie, Ty tez nie i inne kobiety tez nie, ale skoro sa takie, ktore potrafia to przeciez kazdy ma prawo wolnej woli i kreowania sobie zycia na taki sposob na jaki chce.

      Usuń
    7. Trutu, w Twojej ostatniej wypowiedzi zwróciłem uwagę na to samo, co Ania. Piszesz "Wystarczy krach na giełdzie, powódź, czy inna klęska i po kasie nie będzie śladu i co wtedy, koniec związku, koniec miłości?". Rzecz w tym, że w przypadku związków /a może lepiej zamiast "związków" napisać "relacji" opartych na kasie /lub innych dobrach materialnych/ trudno jest mówić o miłości jako takiej. Dla mnie to raczej taki układ handlowy oparty na zasadzie - jedna strona coś daje, a druga coś dostaje i za to płaci. Ot, zwykły układ biznesowy, a nie żadna miłość. No i Ania ma rację, że mówimy w tym przypadku jedynie o pewnej grupie ludzi, którzy idą na taki układ. Pozostałych ludzi to nie dotyczy.

      Usuń
    8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    9. " I z tej wypowiedzi wnioskuję, że uważa ona takie relacje za normalne. Nie pisała tu tylko o transakcjach handlowych, ale ogólnie o obowiązującej tendencji w relacjach damsko-męskich..."
      Nie uwazam takich relacji za normalne, ale...za kim oglada sie facet na ulicy? Za pomarszczona , sfatygowana twarza kobiety, czy za mloda fajnie wygladajaca laska? Tak sie zachowujesz jak 40 letnia, niedojrzala , zatrzymana ´w emocjonalnym rozwoju dziewica.

      Dla mnie nie jest to normalne, ale trudno jest spotkac faceta, ktorego od pierwszego wejrzenia zafacynuje twoj umysl. nas fascynuje to co facet nam plecie ( ucho mamy wyostrzone) a faceta fasycynuje to co widzi ( u niego wzrok dziala).
      Nie wiem jak to z owa miloscia bywa. wedlug mnie jezeli ktos kocha nie robi takich rzeczy na boku swojej zonie, partnerce, ale czy my umiemy kochac? Milosc to rzadkie zjawisko. I powtorze setny raz, nie jest to sprawa od reki, od pierwszego wejrzenia.

      Usuń
  5. A co się kryje pod propozycją "atrakcyjny wieczór", czy od razu wino, kobieta i seks. Jak dla mnie szczera otwarta propozycja, bez udawania. "Mam żonę"- szczerze wyznał, plus dla niego. "wydajesz się interesującą osobą"-przecież to nie jest jednoznaczne z -idziemy do łóżka. "Poszukuję towarzystwa"- a czy to przestępstwo ,że facet na wyjazdach czuje się samotny? I jeszcze jedno - facet zadbany, atrakcyjny,samotny na wyjazdach zawsze ma masę telefonów i propozycji od chętnych pań, a on bierze sprawy w swoje ręce i sam decyduje z kim się chce spotykać, nie musi walczyć z namolnymi paniami,które w luksusowych hotelach są wyjątkowo trudne do odprawienia. A może tak podejść do sprawy? a nie od razu święte oburzenie:) I jeszcze jedno- dlaczego potępiamy zjawisko " dzielenia się pięniędzmi przez bogatych" z potrzebującymi? W wielu przypadkach nie ma mowy o świadczeniu usług seksualnych, a jedynie o dotrzymywaniu towarzystwa. Wspólne wyjście do teatru, kina, wakacje. Skoro kogoś stać na to, dlaczego inni / jeśli mają na to ochotę/ nie mogą z tego skorzystać. Powiedzmy -szczególny typ mecenatu. Malarz,rzeźbiarz miał mecenasa, tworzył dzieła sztuki. A skoro natura stworzyła dzieło w osobie pięknej kobiety, to ona już nie zasługuje na mecenasa? Świat się zmienia, moralność i przyzwolenie także. Pozdrawiam, Jaśmi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaśmi, czy Ty czasem nie jesteś adwokatem z zawodu? ;)
      Przyznaję, że znakomicie tego faceta tłumaczysz i na pozór wszystko w tym Twoim tłumaczeniu trzyma się kupy. Napisałem "na pozór", bo jest w tym wszystkim jeden słaby punkt: otóż ja też jestem żonatym facetem i dlatego łatwo mi wejść w Twój tok myślenia i szybko dostrzec w nim spore niekonsekwencje. A więc po pierwsze, taki facet z klasą nie będzie składał oferty nieznanej sobie blogerce, której kompletnie nie zna, bo jednak przypomina to kupowanie kota w worku. Po drugie, taki facet chętnie skorzysta z propozycji składanej przez jedną z chętnych pań, bo wtedy ma możliwość poznać taką panią "na żywo", a nie poprzez lekturę jej bloga. Po trzecie - jeśli facet jest hetero, to trudno mi wyobrazić sobie platoniczne relacje z taką panią, tym bardziej jeśli facet chce za to w ten czy inny sposób płacić... podsumowując Twoje tłumaczenie takiego gościa pozwolę sobie porównać je do tłumaczenia pedofila, który zazwyczaj przełamuje początkową nieufność dziecka - swojej przyszłej ofiary obiecując takiemu dziecku jakąś fajną zabawę/zabawkę lub słodycze... w tym wypadku także na pozór wszystko wygląda OK, ale wiadomo co się za tym kryje...

      Usuń
    2. Sądzę,że zbyt poważnie podszedłeś do faceta, który składając taką propozycję w komentarzach okazałby się tak naprawdę zwykłym dupkiem, czy w ogóle warto zastanawiać się poważnie nad taką propozycją?
      Jak sam zauważyłeś pozornie udało mi się wybronić faceta, całkiem sensownie przedstawiłam argumenty i pewnie dalej mogłabym być jego adwokatem, gdyby mnie przekonała szczerość intencji, w tym wypadku chodzi o bezinteresowną pomoc. Zauważ,że ja jednak biorę taką ewentualność pod uwagę, Ty natomiast od razu skreślasz faceta. Ja po prostu wierzę,że faceci mają serca, gest, a nie tylko "fujarki". Znam paru/ żonatych także/ którzy są mili, wyluzowani,pociągający itp. i nie próbują wykorzystać każdej co to jest w zasięgu wzroku. Wielu z nich ma koleżanki, znajome i poznają ciągle nowe osoby i pomagają tak bezinteresownie. Nie doszukujmy sie od razu podtekstów, spróbujmy oceniać fakty, nie nadinterpretujmy. :)))) Jaśmi

      Usuń
    3. Jaśmi, chciałbym abyś to Ty miała rację odnośnie oferty tego gościa. Napisałem "chciałbym", ale mój samczy instynkt mi podpowiada, że facet bynajmniej nie ma takich intencji, o jakich piszesz - a więc gdybym miał obstawiać jego prawdziwe intencje u jakiegoś bukmachera, na Twoją wersję postawiłbym góra 2 %, a pozostałe 98 % na moją wersję :)

      Usuń
  6. Ja jednak myśle inaczej i na pewno tak jak Jaśmi nie nazwałaym takich układów mecenatem,nie zniżajmy tego określenia do nizin,bez przesady...P
    jeśliby kobieta coś tworzyła,miała jakiś szczególony dar,czy to właśnie rzeźba,muzyka,to owszem,ktos może objać ją mecenatem,ale nie samo to,że kobieta jest dziełem...no nie....hahaha,sorry...P
    Nie wierzę,że dzisiaj,a podkreśla się tu,jak wyżej,że inny świat i obyczaje,to nie można samemu sobie zaprzeczac,że tu tylko chodzi o miłe spędzenie czasu ,bo przy okazji pan pisze,ze...i tu wymienia swoje walory,niczym Apollo...po co to pisze,jeśliby chodziło o spacer do kina,teatru...a poza tym,on pisze wyraźnie o dyskrecji i hotelach,nic o przybytkach sztuki....i Jaśmi...sama sobie zaprzeczasz...to nie te czasy...że faceci tak sobie mile spacerowali do teatru,kin ciągnie w inną stronę...HOTELI,o czym wyraźnie pisze.
    Słowo dyskrecja...hamuje pewne odwiedziny w przybytkach sztuki...on raczej ukryć się chce....P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Crackie, dla mnie to jest jednoznaczna oferta sponsoringu i nie widzę w tym żadnych innych, bardziej wzniosłych pobudek, o czym pisze Jaśmi. Brzmi to całkiem fajnie, ale ja w takich wypadkach staram się twardo stąpać po ziemi, a nie bujać w obłokach ;) Dlatego sorry Jaśmi, ale w tym wypadku zgadzam się z Crackie :)

      Usuń
    2. poza tym Smurffie,to mi trąci prowokacją,bo facet jakby tak naprawdę chciał ją zapoznac,to by poprzez maila ,grzecznie ją na kawę zaprosił do kawiarni na rozmowę...on wiedział,że jego komentarz wywoła burzę,może to jakiś,jakaś psycholog?
      cholera wie...P)))
      wiem jedno,dziewczyny,które będą chciały znaleźc sponsora zrobią to,nie oszukujmy się,bo jak Ania pisze wyżej,jest popyt to i sprzedaż.
      Jest to pewien znak naszych czasów,nie przeczę,ale...jeśli będziemy w pewien sposób to usprawiedliwiac,tworzyc woalkę,że to może byc niewinne...nie będzie szacunku do kobiet,a to już na jakąś skale widac,słychac.
      W pogoni za lepszym życiem,na takie niewinne oferty pomocy do dzieci na Zachodzie,trafiają kobiety do domów publicznych w łapy sutenerów.
      Same chciały...tak niektórzy mówią...

      Usuń
    3. ta oferta tez wygląda niewinnie...dodam....

      Usuń
    4. Racja Crackie, nawet miałem o tym napisać w jakimś komentarzu, ale mi to jakoś umknęło. Słusznie zauważyłaś, że facet niejako sam sobie zaprzecza - bo z jednej strony pisze o dyskrecji, z drugiej zaś publikuje swoją ofertę publicznie, na blogowym forum. To moim zdaniem daje do myślenia i może oznaczać, że sama oferta była jednak tylko zwykłą prowokacją, a nie właściwą ofertą. Chociaż może być i tak, że facet jest po prostu półgłówkiem i nie dostrzegł nic niestosownego w tym, że swoją ofertę złożył publicznie, chociaż sam wcześniej napisał o dyskrecji - wszak głupich nie sieją, sami się rodzą ;)

      Usuń
  7. A gdyby to był zamek nad Loarą, który jest hotelem, to coś zmieni? Hilton w Gdańsku także jest dziełam sztuki, współczesnej, temu nie zaprzeczysz, a że pan preferuje zaciszne i dyskretne miejsca klimatyzowane , to jego wybór.
    A dyskrecja i odosobnienie sprzyja kontemplacji:)))
    Jasne ,że przerysowuję, ale chodzi mi o zwrócenie uwagi na to,że to co dla jednych jest oczywiste i samo się nasuwa, bo jakżeby inaczej być może ,skoro facet proponuje pani pewien układ, to seks musi być w podtekści. No nie zawsze tak jest i dobrze dopuścić do siebie taką ewentualność . A związek p.Łapickiego z jego żoną czym był? Wierzymy w wielką miłość, czy może lepiej nazwać taki układ mecenatem. W końcu bardzo się małżonka rozwinęła przy swoim mężu, A! Ale to był jej mąż, wszystko tłumaczy:))) Mnie także razi sponsoring, żeby nie było,że taka nowoczersna jestem, ale w ocenie jestem bardziej powściągliwa, bo nie da się wszystkiego wrzucić do jednego worka. Pozdrawiam serdecznie .Jaśmi
    PS A teraz odnośnie wpisu pana, jeśli ukazał się na blogu w komentarzach, stanowi tylko pretekst do rozmowy - taka prowokacja do zastanowienia się nad zjawiskiem, które jak wiemy jest coraz powszechniejsze i przez wielu / co mam nadzieję udało mi się zasygnalizować/ może być uznane jako znak naszych czasów i być akceptowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem Jaśmi, zamiana zamku w tym przypadku niewiele zmieni; po prostu będzie to wówczas układ polegający na sponsoringu w zamku nad Loarą ;)
      Słusznie zauważyłaś, że związek p. Łapickiego był jednak innego typu, bo byli małżeństwem. Rzecz jasna istnieje także podobnego rodzaju "handel wymienny" w związkach małżeńskich, nie twierdzę, że tak nie jest, ale nie chciałbym rozwadniać tematu na wątki oboczne, więc może ustalmy, że rozpatrujemy układ: on żonaty i szukający pani do towarzystwa, ona wolna, czyli bez zobowiązań w relacjach damsko-męskich.

      Usuń
  8. Zawsze się, Smurffie, zastanawiam, skąd takie ch...e się biorą, kto ich wychowywał i kto, w stosownym czasie nie dał im po ryju. Przepraszam za obscena, ale aż we mnie się gotuje!!!
    ukłony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już trochę żyjesz Klaterze i dobrze wiesz, że takich doopków jest całkiem sporo na tym świecie...

      Usuń
    2. Trutu, po namyśle postanowiłem wykasować Twój komentarz. Uważam, że był niesprawiedliwy i krzywdzący, a przesłanki po temu napisałem już wcześniej. Mam nadzieję, że nie masz o to do mnie żalu, w końcu "wolnoć Tomku w swoim domku" :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Owszem, trochę już, Smerfie grzeję się w tym Bożym światełku (wiekowo dzieli nas zaledwie 10 lat)! A doopków trzeba tępić, jak niegdys insekty azotoksem!
      p.s. poprzedni komentarz usunąłem tylko ze względu na literówki, które, wskutek pogarszającego się wzroku, coraz częściej popełniam.

      Usuń
    5. Azotoksem mówisz... ba, żeby to było takie proste...

      Usuń
  9. A ja sie tu za wiele rozpisywac na ten temat nie bede... Skupie sie na propozycji owego goscia. Moim zdaniem ani on przystojny, ani interesujacy, ani atrakcyjny, a tym bardziej inteligentny.Ot zwykly cham, ktory Ma troche pieniedzy,i tego typu propozycje sa jedyna mozliwoscia dla niego na zaciagniecie od czasu do czasu kogos do lozka. Kropka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację, że nie ma się co specjalnie rozwodzić nad tego typu ofertami. W gruncie rzeczy podzielam Twoją opinię, facet z klasą tak by nie robił.

      Usuń
  10. Zamurowało mnie. Podejrzewam, że ta 'propozycja', to tylko zwykła prowokacja;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedys taka propozycja by mnie mocno dotknela, kiedys...teraz bym chyba wypuscila bez komentarza i zbulwersowania drugim uchem...."chyba" bo nigdy nie znalazlam sie w sytuacji ekstremalnej, bez srodkow do zycia - chociaz w mojej moralnosci szybciej probowalabym zarobic na zbieraniu jagod w lesie niz byc na utrzymaniu jakiegos sponsora.

    I tacy ludzie sa wsrod nas i nic nie zrobisz. taka, a nie inna moralnosc reprezentuja i maja przeciez wolna wole i prawo na tworzenie swojego zycia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałaś "Kiedys taka propozycja by mnie mocno dotknela, kiedys...teraz bym chyba wypuscila bez komentarza i zbulwersowania drugim uchem..." - czy to znaczy, że obecne czasy są takie, iż nasza wrażliwość, nasze poczucie przyzwoitości, nasz szacunek do samych siebie ulegają stopniowej destrukcji? A jeśli tak, to kto lub co ponosi winę, że tak jest? Czy w ogóle można w jakiś sposób wskazać winnych tej sytuacji, czy też winien jest całokształt, a więc cały świat wokół nas, razem z jego popapranym porządkiem?

      Usuń
    2. Moze nie, ze to, ze brak szacunku do siebie, stepienie wrazliwosci, czy tego typu sprawy.... Pamietam jak moja mama narzekala na pokolenie dziewczyn w moim wieku, za jej czasow to dopiero bylo, oj bylo...o zachodzie slonca do domu chocby potancowa niezla sie zapowiadala ( oczywiscie ciut przesadzam). Zycie sie zmeinia, nie stoi w miejscu- inna sprawa czy zmienia sie w pozadanym przez nas kierunku. Starsi narzekaja, mlodzi nie widza problemu, bo to ich swiat, w ktorym przyszlo im zyc. Nam sie pewne sprawy w glowie nie mieszcza a im spoko. Co ma sie bulwersowac, ze ktos jasno stawia sprawe o co mu chodzi? Daje mi przymajmniej wybor i nie tai czego ode mnie oczekuje. gorzej kiedy biega o stala kobietke na boku, za forse, i oklamuje sie ja, ze zona nie chce dac rozwodu, ze on juz tyle razy jej mowil, ale zaparla sie stara wiedzmy etc. Granie na uczuciach drugiej strony, wciaganie ja w zaangazowanie ... w sytuacjach w ktorych sie jasno mowi o co biega wiadomo czego oczekiwac, w co sie ewentualnie brne. A ja bardzo lubie jasne sytuacje.

      Usuń
    3. Poza tym, czy tu sie bulwersowac? FAcet zlozyl propozycje, ale to od tej kobiety zalezy co z nia zrobi. propozycja jeszcze nikogo nie zbrukala, brukaja nas nasze czyny. Albo inaczej: on sie zbrukal, ona jeszcze nie, albo wcale sie nie zbruka...

      taka ma ten ktos potrzebe i probuje- szkoda tylko tej o´soby , ktora z nim, nieswiadoma niczego zyje. A moze niby nie wie, albo wiedziec nie chce.

      Usuń
    4. Napisałaś "Poza tym, czy tu sie bulwersowac?" chociaż sama wcześniej przyznałaś, że kiedyś taka propozycja mocno by Cię dotknęła. A więc jednak odbywa się jakaś ewolucja naszego postrzegania świata, coś co kiedyś nas poruszało, obecnie staje się normalne, już nie wywołuje naszego zdziwienia, nie porusza nas tak jak kiedyś. Obawiam się, że nie jest to dobra sytuacja. Coś się zmienia, świat staje się coraz bardziej wulgarny i bezwzględny, a nasza wrażliwość zaczyna tępieć, otaczamy się twardą skorupą obojętności przez którą trudno się przebić. W gruncie rzeczy to smutny proces, jesteśmy jak drzewa, które codziennie smagane wiatrem i mrozem stają się coraz twardsze i coraz mniej podatne na to, żeby kiedyś zakwitnąć.

      Usuń
    5. Piszesz tak, jakby ten swiat od pewnego , niedalekiego momentu stal sie "uwierajacy", smagajacy wiatrem,wulgarny, nieprzyjazny, powodujacy ze tepiejemy.
      A moze to nie tak? Moze kiedy dotyka sie realnego zycia, kiedy schodzi sie z chmur swojej wyobrazni o zyciu, swojego romantyzmu i donkiszoteri; wtedy zauwaza sie prawde o zyciu i ...on (swiat) byl przeciez taki caly czas. Faceci majacy swoje utrzymanki, ktore sponsorowali za pewne seksualne uslugi...przelec historie i zobaczysz. Normalne bylo, ze gosc przy forsie mial babki na boku, ktore finansowal. Czyzby nas forma bulwersowala? Zewnetrzna strona misy? Oj brzydki facet, brzydki , niepostapil z wrazliwoscia i "szacunkiem" do kobiety. Tzn., ze ta propozycja jest beee, bo zostala nietaktowanie zlozona? Gdyby mezczyzna obral inna forme, bardziej starodawna, albo starozytna to juz by gralo wszystko?
      Jak swiat swiatem sponsoring istnial.
      Czy zycie glaskalo ludzi po glowie w sredniowieczu? Nie smagalo zycie owczesnych ludzi wiatrem, tamten swiat nie byl wulgarny i bezwzgledny?
      Tyle tylko, ze w tamtym swiecie informacja nie rozchodzila sie tak szybko jak dzisiaj. Pojawil sie ktos na blogu Marianny z "dziwna" propozycja i za piec minut gada o tym "cala" siec. Kiedys potrzeba bylo czasu aby sie roznioslo, wiec faceci robiacy takie propozycje mogli sie dluzej ukrtywac- chodzi mi o pietnowanie. :))

      Usuń
    6. Owszem, dawniej też był sponsoring, bo myślę, że jest to zjawisko tak samo stare, jak owe "córy Koryntu", o których wspomniałem w poście.
      Ale obyczaje w tym zakresie zmieniły się i to mocno; dawniej facet robił dyskretne poszukiwania i tzw. pocztą pantoflową dowiadywał się która kobieta mogłaby być ewentualnie zainteresowana tym procederem. Dziś natomiast wrzuca się stosowną ofertę na bloga zupełnie nieznanej kobiety i potem jeszcze taki gość ma czelność pisać, że "miała szansę zmienić swoje życie". To jednak istotna różnica, dawniej żaden szanujący się facet takich publicznych ofert by nie zamieszczał.

      Usuń
    7. Tak cos mi sie wydaje, po "analizie" Twojego komentarza, ze to jednak forma Ci uwiera, a nie sam fakt istnienia takiego procederu. Bo czerpiasz sie formy, tego, jak on to zrobil, ze w necie, publicznie, wlazl sobie na bloga kobiety, ktorej nie zna- no jak mogl tak z gruber rury. Ciekawe, czy jakby zrobil to bardziej "finezyjnie", badajac teren i ukrywajac prawdziwy zamiar to czy by Ci sie to "spodobalo"- nie czepialbys sie wtedy?

      Zaden szanujacy sie facet takich publicznych ofert by nie zamieszczal- piszesz...czyli gdyby sie szanowal to by zrobil to po cichu, niepublicznie...czy w ogole gdyby sie szanowal to by czegos podobnego nie robil?

      Moze to tylko i wylacznie sprawa naszego myslenia. W jego mniemaniu on moze sie szanowac.:))

      Usuń
    8. Moze troche nie na temat, ale...
      http://facet.interia.pl/seks-i-zwiazki/news-tak-zmienial-sie-swiat-seksu-egipt-faraonow,nId,986260

      Usuń
    9. Skoro oboje się zgodziliśmy, że sponsoring istniał już od dawien dawna, więc raczej świata nie zmienimy. Sponsoring był jest i będzie, a jedyne co ulega zmianie, to obyczaje w tym zakresie. Jeśli chcesz, możemy nazwać to "formą", chyba wielkiego błędu w tym wypadku nie będzie. Owszem, można próbować napiętnować facetów korzystających ze sponsoringu /abstrahując od owej "formy" w jakiej ten sponsoring stosują , ale obawiam się, że niewiele to da, bo próbuje się tego od wieków z mizernym skutkiem - może gdyby można było wieszać ich za jaja, to by coś dało, ale zauważ, że z reguły społeczeństwo patrzyło przez palce na te ich praktyki - ciekawe dlaczego?

      Usuń
  12. Jeśli już usuwać, to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz do tego prawo, ale ja z kolei mam prawo napisać o tym post :)

      Usuń
  13. Wygląda na to, że ja też jestem staroświecka ;-)
    krysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz Krysiu, a ja myślałem, że sam jeden taki staroświecki się ostałem ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  14. Jak dla mnie świetny wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie wiesz jak to skomentować, ale koniecznie chcesz zaznaczyć swoją obecność, lepiej wstaw trzy kropki, zamiast goopio gadać :P