Witajcie w nowym, 2014 roku :)
Z tej okazji życzę Wam tradycyjnie dużo zdrowia, szczęścia i wszelkiej pomyślności.
No cóż, podobno nasza przyszłość zależy od nas samych, a skoro tak, to tylko od nas zależy czy te życzenia się spełnią. Jeśli o mnie chodzi, to wcale nie jestem o tym przekonany, czy faktycznie tak jest - wydaje mi się, że jednak równie dużo co od nas samych, zależy od otoczenia. Weźmy chociaż wczorajszy przykład - facet wychodzi z rodziną na spacer po mieście, idą sobie spokojnie chodnikiem, aż tu nagle wjeżdża w nich rozpędzony samochód prowadzony przez pijanego kierowcę.
Trudno w tej sytuacji mówić, że los tej rodziny leżał w jej rękach, jeśli już, to o wiele bardziej w rękach pijanego kierowcy beemki. Ale o tym kto kieruje całym tym galimatiasem mającym wpływ na naszą bliższą i dalszą przyszłość całkiem niedawno rozprawialiśmy, więc może dziś zapodam jakiś inny, bardziej namacalny temat, jak np. w jakim kierunku zmierza obecnie współczesna kultura i sztuka.
Zaiste, trudno mi jest odpowiedzieć na tak postawione pytanie. W świetle głośnych wydarzeń artystycznych ostatnich lat można dojść do wniosku, że artyści sami pogubili się w swojej twórczości lub, inaczej mówiąc, ich dzieła wymknęły się spod jakiejkolwiek kontroli. Mówiąc "kontrola" mam na myśli pewne normy społeczne ustanowione przez wielowiekową tradycję i kulturę, dzięki czemu artyści do tej pory nie łamali pewnych zwyczajowo przyjętych granic. Obecnie te granice uległy całkowitemu zatarciu, dzięki czemu artyści wszelkiej maści dość skutecznie co i rusz zaskakują opinię publiczną swoimi niczym nieskrępowanymi pomysłami.
Przykładów mamy aż nadto, ale tutaj podam tylko kilka z nich - wyłącznie z naszego krajowego podwórka:
- w 1993 r. Katarzyna Kozyra tworzy "Piramidę zwierząt". Dzieło to polega na utworzeniu piramidy z wypchanych pośmiertnie zwierząt - konia, psa, kota i koguta
http://kulturaenter.pl/wp-content/uploads/2012/02/8piramida1.jpg
- w 2000 roku Daniel Olbrychski tnie specjalnie w tym celu przyniesioną szablą pracę Piotra Ulańskiego zatytułowaną "Naziści" przedstawiającą fotosy słynnych aktorów w hitlerowskich mundurach
http://zwierciadlo.pl/wp-content/uploads/2011/08/EN_00909360_3503-665x309.jpg
- w 2001 roku Dorota Nieznalska na swojej wystawie zatytułowanej "Pasja" zamieszcza m.in. równoramienny krzyż, w który wmontowana była fotografia męskich genitaliów
http://culture.pl/sites/default/files/images/imported/sztuki%20wizualne/opisy%20dziel/nieznalska%20%20%20pasja/nieznalska%20pasja_6160305.jpg
- w 2013 roku w Centrum Sztuki Współczesnej wyświetlany jest film "Adoracja" Jacka Markiewicza. Na filmie widać nagiego mężczyznę ocierającego się genitaliami o figurę Chrystusa na krzyżu.
http://bi.gazeta.pl/im/d8/f5/e3/z14939608Q,12-listopada--modlitwa-przed-filmem-Jacka-Markiewi.jpg
- Także w 2013 r. kilkunastoosobowa grupa widzów gwizdami i okrzykami "Hańba" zmusiła aktorów do przerwania spektaklu "Do Damaszku" w reżyserii Jana Klaty. Kontrowersyjne przedstawienie zostało wówczas przerwane na kilka minut. Oburzenie widzów dotyczyło między innymi zbyt odważnych scen erotycznych (ubrani aktorzy imitowali stosunek seksualny).
Mówi się, że artystom wolno więcej niż innym, ale czy to znaczy, że powinni mieć absolutnie wolną rękę w trakcie realizacji swoich artystycznych wizji i wszystko co zrobią da się usprawiedliwić niczym nieskrępowaną sztuką?
Nie wszyscy są tego zdania. Dlatego niektórzy artyści będący twórcami wspomnianych wyżej "dzieł" mieli z powodu swoich prac spore kłopoty. Np. Dorota Nieznalska została formalnie oskarżona o obrazę uczuć religijnych i proces w sprawie jej kontrowersyjnej wystawy toczył się przez kilka lat zanim artystka ostatecznie została całkowicie uniewinniona.
Z kolei pewien mężczyzna oblał czerwoną farbą ścianę, na której wyświetlano film "Adoracja" Jacka Markiewicza. To wydarzenie odbiło się szerokim echem w kraju, a jego naturalną konsekwencją było pytanie stawiane na łamach prasy, czy takie dzieła jak wspomniany film Markiewicza jeszcze w ogóle można określić mianem sztuki.
Natomiast przerwanie na kilka minut spektaklu Jana Klaty w krakowskim Teatrze Starym stało się przyczynkiem do późniejszego wywiadu dr Elżbiety Morawiec, która w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" dramatycznie stwierdziła, że "ta wataha barbarzyńców zmierza do tego, żeby niszcząc kulturę, odebrać nam tożsamość".
Wciąż aktualne jest pytanie, czy ludzie którzy porywają się na spontaniczne niszczenie dzieł sztuki są bardziej współczesnymi wandalami, czy też raczej pełnią rolę naturalnych stabilizatorów chroniących granice, których nawet artystom nie wolno przekraczać?
Niewątpliwie artyści idą coraz dalej i coraz śmielej w temacie gwałcenia pewnych tematów uznanych często od stuleci za narodowe i religijne tabu. Wydaje mi się jednak, że przynajmniej niektórzy z nich chcą za wszelką cenę mieć po prostu "swoje 5 minut", zaistnieć przed szerszą publicznością, często kosztem swoich bulwersujących opinię publiczną, czy wręcz szokujących dla niektórych środowisk prac.
Prac, które często wywołują pytania o granice sztuki i granice artystycznej wypowiedzi.
W tej sytuacji w pełni zasadne jest pytanie, które postawiłem w tytule tego posta.
Obawiam się jednak, że trudno będzie na nie jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż niemal każdy człowiek inaczej pojmuje kwestię wolności w sztuce oraz swobodę artystycznej wypowiedzi, zależnie od wyznawanego światopoglądu i swojego własnego widzimisię na poruszony przeze mnie temat.
Tak mnie cos zastanowilo. Nasze granice wewnetrzne, czegos po prostu nie zrobimy bo" nie" i juz....nawet czesto nie zdajemy sobie sprawy dlaczego "nie". Po prostu tak jest i ..... gdyby nie to wewnetrzne "nie" mielibysmy niezla rozpierduche , nie tylko obyczajowa na swiecie.
OdpowiedzUsuńZastanawiajace , czy to wszystko to tylko kwestia ceny, czy i prostytutki maja to swoje wewnetrzne "nie"?
Prostytutki nie mogą być gwałcone, co zostało naglośnione przy sprawie Samoobrony. Każdy ma granice, już słusznie Nałkowska zauwazyła tyle lat temu.
UsuńJa myślę, że z tym bywa różnie. Większość ludzi ma jakieś swoje granice, ale czy wszyscy? Wydaje mi się, że zawsze na tym świecie byli i są ludzie, którzy są gotowi zrobić absolutnie wszystko, dokonać nawet najgorszej zbrodni, zrobić dowolne świństwo dla lepszego samopoczucia, zyskania władzy lub przewagi nad innymi, w końcu dla pieniędzy /rzecz jasna wtedy to kwestia ceny/. Prostytutki nie mają nic do tego, w tym wypadku bardziej Machiavelli się kłania...
Usuńkażdy sobie sam wyznacza granice, co nazywa "sztuką", co nie...
OdpowiedzUsuńu mnie kryteria są trzy i muszą być spełnione równocześnie:
moralność /np. głodzenia psa (stara sprawa z Hiszpanii, pamiętasz zapewne) za sztukę nie uznam/...
estetyka /coś, co mi się nie podoba, sztuką dla mnie nie jest/...
"porządność" wykonania /teoretycznie kryterium najbardziej wymierne, praktycznie najbardziej mgliste, intuicyjne, bo przecież zawsze mogę uznać, że "to tak ma być"/...
...
dodatkowym kryterium może być jeszcze opinia otoczenia, ale to jest raczej ważne dla artystów, którzy swoje dzieła sprzedają...
pozdrawiać :D...
@Ania...
nie jestem specem od prostytutek, ale z tego co o nich wiem, to mają...
pozdrawiać :D...
Moralność, subiektywne poczucie estetyki, "porządność" wykonania - bardzo słuszne kryteria. :)
UsuńRaczej mało wymierne te Twoje kryteria Ptr, ale nie będę jakoś szczególnie kręcił nosem, w końcu chodzi o sztukę, a to jest już z definicji mało wymierna dziedzina...
Usuń@ Kira. Obiło mi się gdzieś o uszy, że K.Kozyra aby zrobić swoją piramidę musiała wcześniej wybrać żywe zwierzęta, a dopiero potem je uśmiercić i wypreparować. Znając Twój stosunek do naszych "braci mniejszych" i zakładając, że to prawda, domniemuję że "Piramida" kryterium moralności u Ciebie by raczej nie zaliczyła? Bo u mnie - nie.
"[...] niemal każdy człowiek inaczej pojmuje kwestię wolności w sztuce oraz swobodę artystycznej wypowiedzi, zależnie od wyznawanego światopoglądu i swojego własnego widzimisię na poruszony przeze mnie temat."
OdpowiedzUsuńAno właśnie. Na pewne pytania nie ma odpowiedzi. Pozostaje argumenty siły. Jak zawsze, od zarania dziejów...
Mnie osobiście bardziej boli szmirowatość i bylejakość sztuki, literatury, filmu, niż największa nawet obsceniczność.
"Mnie osobiście bardziej boli szmirowatość i bylejakość sztuki, literatury, filmu, niż największa nawet obsceniczność."
UsuńSęk w tym, że bardzo często jedno i drugie idą ze sobą w parze...
No, to już insza inszość... ;)
Usuńartysta tworzy,coś nam przekazuje swoją sztuką,czy to rzeźba,czy film...itp.W sumie i kiedys tak bywało,że pewne dzieła szokowały,pamiętam jak pisano,mówiono o SZALE Podkowińskiego,byli tacy co mu zarzucali ,a tak przedstawił kobietę,to oburzające i td...a niektórych zachwyca do dziś...tak więc skrajność odczuć to tez pewne kryterium,co pozwala na stwierdzenie,że to jednak SZTUKA,bo budzi emocje.Można dopatrzyć się w dziele tego,co chciał przekazac artysta,czy to poprzez kolorystyke,układ twarzy,wyraz oczu..i to sie nieraz udaje.I o to chodzi.O przekaz.
OdpowiedzUsuńTeraz nie potrafie tego się wypowiedzieć,bo te dzieła co je zapodałeś,owszem budzą kontrowersje,ale właśnie nadają sie na to by zadac WYKONAWCOM tych dzieł ,pytanie ,które jest tytułem posta.
Oni szokują...tylko czy to jakiś artyzm?...nie wiem...nie znam się...
jakoś tak sie porobiło,że artyści obecni staraja sie nie tak być artystami ,ale raczej obserwatorami reakcji ludzi na to tego,co stworzyli,byc może dla udowodnienia,że świat i tak sie kręci wokół...4 liter,kwestia tylko łączenia tych 4 liter z czymś odpowiednim,by zaszokowac...P
Usuńtak jakby ARTYŚCI ,ci prawdziwi,minionych epok nie tworzyli nagich dzieł...ale mimo,że też szokowali na swój sposób...były to prawdziwe dzieła...które przetrwały do dziś i dalej wzbudzają zachwyt.
To prawda, artyści chyba od zawsze lubili szokować publikę swoimi dziełami, a podany przez Ciebie przykład - "Szał" Podkowińskiego uważam za bardzo dobry, bo faktycznie swego czasu ten obraz wzbudzał wielkie kontrowersje. Wydaje mi się, że artyści w swoich obecnych pracach idą po prostu dalej i sięgają głębiej niż ich poprzednicy. Siłą rzeczy ocierają się wtedy o granice tego, co uznajemy w jakimś sensie za tabu, którego nie powinno się przekraczać. Niemniej jest to proces postępujący i myślę, że powiedzmy za 100 lat artyści wciąż będą szokować swoimi działami, ale będą to jeszcze bardziej obsceniczne i wulgarne rzeczy niż obecne prace. Oni /artyści/ z pewnością coś jeszcze wymyślą, co będzie szokować przyszłe pokolenia, nie mam co do tego wątpliwości. Trochę mi to przypomina wpychanie kolana w półotwarte drzwi - w efekcie drzwi stopniowo się rozchylają, ale artystom wciąż mało, oni chcą całkowicie te drzwi wyważyć :)
Usuńwiesz co jest ciekawe Smurffie,że właśnie pierwszym obrazem,który mnie tak naprawdę pierwszy raz oczarował,był właśnie Szał,pamiętam kiedy jako młoda jeszcze wtedy osoba stałam przed nim wpatrzona w pewne zjawisko.Widziałam ten szał właśnie,zrozumiałam co artysta chciał pokazac...ale to było szokowanie pozytywne ,tak to nazwę...
UsuńDzisiejsi artyści inaczej szokują,sprawdzają jakby wytrzymałośc psychiczną patrzących,bo tabloidy jeszcze dorzucają do ognia...a tematy kontrowersyjne przekraczają coraz to nowe granice.
Obrazi się,czy nie obrazi taki katolik,widząc zwisający członek na krzyżu...może coś pod tym się kryje,może...ale patrząc na pewne dzieło,trzeba cos dostrzec w nim,ja w tych dziełach nic nie dostrzegam,oprócz niemiłych wrażen wzrokowych,jednak wybieram całego gołego słynnego Dawida...mimo wszystko...P
"Szokowanie pozytywne" to chyba dobre określenie w stosunku do tego obrazu. Oglądając go chyba nie sposób przejść koło niego obojętnie, Ten obraz przemawia w pewien sposób do widza, sprawia że budzi się fantazja, zaciekawienie oglądaną treścią, można chyba powiedzieć, że ten obraz pobudza zmysły. Zwłaszcza jak się go ogląda na żywo.
UsuńZgadzam się z Tobą, że obecnie artyści już całkiem inaczej szokują, człowiek staje przy takim "dziele" i zaczyna się zastanawiać po jaką cholerę artysta stara się obrzydzić nam oglądanie tego typu prac i co to w ogóle ma wspólnego ze sztuką. Masz rację, "Dawid" przy czymś takim zwyczajnie wymiata :)
Często, zwłaszcza w sztuce współczesnej, mamy do czynienie z prowokacją, nie użyję określenia artystyczną, bo rzadko takowa prowokacja ma wymiar artystyczny czyli pełen artyzm tzn .pełnię formy, treści i wyrażania siebie . Jak sprowokować współczesnego odbiorcę do zainteresowania wytworem pracy twórczej artysty , skoro wszystko już było? Łączyć , to co było, ale tak by zaszokować. Wolność ekspresji artystycznej czyli twórcy wszystko wolno, bo on akurat tak postrzega świat i tak czuje, nieważne co czują inni np. gdy szmatławi się święty symbol chrześcijaństwa, jakim jest krzyż. Uważam, że są symbole , obiekty kultu, których nie powinno się wykorzystywać bardzo niekonwencjonalnie, tłumacząc to faktem wolności wyrazu artystycznego.
OdpowiedzUsuńWolność jest wtedy, gdy nie krzywdzi się drugiego człowieka. Sztuka, to emocje twórcy i odbiorcy . Wyrażanie siebie powinno mieć granice. przyzwoitości w szczególności. Oglądając przywołane przez Ciebie "dzieła" nie zastanawiam się nad ich artyzmem, w ogóle się na tym nie skupiam, zastanawia mnie stan umysły i ducha twórców.Jak trzeba być popierniczonym w środku, aby musieć się wyrażać w takiej formie? Dlaczego więc nie wywołują we mnie oburzenia obrazy kobiet Picasso czy miękkich zegarów, jakie malował Dali? Może po prostu musi minąć parę lat, aby do tego dojrzeć. To co teraz szokuje , stanie się sztuką , bo nic innego nie będzie , może my teraz potrzebujemy ostrzejszych bodźców, aby reagować? Ja w każdym razie jestem zwolenniczką sztuki tradycyjnej , ma mnie ona uwrażliwiać, a nie szokować i wprowadzać w stan osłupienia.Wolę jeśli sztuka mnie wycisza i uspakaja, a nie wywołuje wewnętrzne drżenie i napinanie emocji do granic. Takie są moje oczekiwania , mam do nich prawo, mają je także i inni, miłośnicy mocnych wrażeń, ja nie muszę wszystkiego do końca rozumieć i nie musi mi się to podobać. Choć moja tolerancja się kończy w momencie, gdyby ktoś próbował zastąpić "Bitwę pod Grunwaldem " w Muzeum Narodowym obrazami z wystawy "Pasja". Bitwa, choć pełna dramatyzmu i okrucieństwa, bardziej zasługuje na miano dziedzictwa narodowego. Matejko, to się chociaż napracował, a pani A.- jeden smętny ch...jek, i to ma być dzieło artystyczne? Nawet się zbytnio nie wysiliła, poszła na łatwiznę, marna z niej artystka. Jaką mamy kulturę, taką mamy i sztukę...I nie jest to wcale optymistyczne. Jaśmi
Nie to żebym się z Tobą nie zgadzał Jaśmi, bo popieram większość tez jakie wyraziłaś w tym komentarzu. Niemniej zauważ, że sztuka ma to do siebie, iż odbiera się ją zawsze w sposób indywidualny, a ponadto może być odbierana w sposób symboliczny i wielowymiarowy, a to z kolei daje możliwość do tłumaczenia się danego artysty bądź entuzjasty danego dzieła takimi przesłankami i zawoalowanym przesłaniem danej pracy, jakie tylko mogą w danej sytuacji być przydatne i znaleźć konkretne lub symboliczne zastosowanie.
UsuńJako przykład podam Ci teraz interpretację krytykowanej przez Ciebie "Pasji" - cytowany niżej tekst pozwoliłem sobie skopiować z jednej ze stron internetowych /którą zalinkowałem w poście - tam jest pełna treść, poniżej tylko stosowny fragment/:
"Tematem pracy jest kult męskiego ciała oraz wynikające z niego cierpienie. W ten sposób znaczenia nabiera użyty w instalacji motyw religijny i sam jej tytuł - "Pasja". (Artystka odnosiła się do motywów religijnych także w innych realizacjach, np. w nawiązującej do Narzędzi Męki Pańskiej "Królowej Polski" z 2008 roku.) Nieznalska gra dwuznacznością słów "pasja" (Pasja Chrystusa na krzyżu - Męka Pańska, oraz pasja, czyli zapał mężczyzn uprawiających kulturystykę) i "kult", które mogą nieść znaczenia zarówno liturgiczne, religijne, jak i świeckie.
Praca operuje więc paralelą: zestawia cierpienia religijnych męczenników i ból doznawany niejako na własne życzenie przez mężczyzn chcących powiększyć masę tkanki mięśniowej. Jak pokazuje Nieznalska, męczeństwo zostaje zbanalizowane. Dążenie do duchowej doskonałości lub zbawienia (znane z religii) w społeczeństwie konsumpcyjnym zastępuje kult ciała, fetyszyzm. Ale też z drugiej strony "Pasja" pokazuje, że w religijnych obrazach męki i cierpienia zawierać się może masochizm, a przynajmniej z punktu widzenia współczesnego widza tak mogą być odbierane. Wspólnym mianownikiem obu przypadków jest bowiem męskie ciało - wyraźnie podkreślone obecnością męskich genitaliów."
Jak widzisz Jaśmi wszystko da się wytłumaczyć - obojętnie co czujesz sama oglądając dane dzieło to i tak artysta lub entuzjasta danej pracy chętnie otworzy Ci oczy odkrywając przed Tobą jakieś nieznane motywy dzieła i jego zaowalowane/symboliczne przesłanie ;)
Jak facet biega po parku w prochowcu i skarpetkach, i co jakiś czas eksponuje swoje genitalia, to krzyczymy "zboczeniec", jak gołe genitalia kobieta instaluje, wpisując je w symbolikę krzyża/ paralela sic!/- to już sztuka?bo znajdzie się ktoś, kto dokona interpretacji i wytłumaczy "co to autorka miała na myśli". Już nie wiem co mnie bardziej przeraża, instalacja czy owa interpretacja i sięganie do głębi , aby odczytać ukryte znaczenia . Symbolika i doszukiwanie się paraleli mnie bulwersują. Wszystko da się wytłumaczyć dwuznacznością i ukrytymi znaczeniami.
UsuńGoły facet ocierający się na oczach publiczności o dmuchaną lalę, to kto? A jak dmuchaną lalę zastąpi krzyż z wizerunkiem Chrystusa- to prowokacja artystyczna? Taka ma być nasza współczesna sztuka? Nie dajmy się oszołomić, wiem,że każdy z nas ma odmienną wrażliwość i emocjonalność, ale...i tu mi pasuje jak ulał cytat:" nie nazywajmy szamba perfumerią"
"Wszystko da się wytłumaczyć dwuznacznością i ukrytymi znaczeniami."
UsuńNo właśnie. Artysta albo krytyk może nam wciskać dowolny kit uzasadniając to paralelą lub ukrytą symboliką, a my co najwyżej możemy wzruszyć na to ramionami i pomyśleć sobie w duchu "ależ on pieprzy jak potłuczony", bo nic innego nam nie pozostaje.
Mam nadzieję, że mimo wszystko nie damy się nabrać na to całe artystyczne oszołomstwo i zachowamy trzeźwy stosunek do tego, co się ostatnio w sztuce wyprawia.
tak, to prawda, ale to ciągle my wybieramy, co chcemy oglądać, co nam się podoba i którą drogą idziemy..kulturę nie tworzy się poprzez ustalanie norm, co jest dobre a co złe, tylko poprzez wybór, to co nie jest wybrane samoistnie zamiera...gwałt, gwałtem do niczego dobrego nie prowadzi...
OdpowiedzUsuńTobie również samych sukcesów w Nowym Roku :)
Tak, to prawda - i to jest w tym wszystkim najbardziej krzepiące.
UsuńSztuka co prawda wciąż ewoluuje i zmienia się, ale - pomijając natrętne epatowanie wszędobylskim kiczem i bylejakością, które zagląda nam w oczy każdego dnia - to my sami /odbiorcy/ wybieramy to, co jest piękne i ponadczasowe. W ten sposób odpada to, co jest niewarte zachowania dla potomnych, a zostaje prawdziwa sztuka... coś jak ten symboliczny diament na dnie popiołu w wierszu Norwida. W odniesieniu do tradycji znakomicie pokazał to Bareja w zwieńczeniu "Misia" - mam na myśli ten fragment,
http://youtu.be/ndVyLfuJSK4
ale myślę, że podobnie rzecz się ma także do pojęcia sztuki - czyli jak na razie te wszystkie "dzieła" to "jest nasza codzienność w której my żyjemy", tak mi się wydaje.
Dziękuję Ci za życzenia :)
Dla mnie nie jest sztuką to, co jest sztuką, a jest sztuką to, co sztuką nie jest. Mam nadzieję, że to jasne?
OdpowiedzUsuńDla mnie to nie jest jasne - jeśli mam to rozumieć dosłownie.
UsuńNo chyba, że mam to rozumieć na odwrót.
Jasne,że jasne, z tym,że nie do końca, bo każda sztuka jest sztuką, ale nie każda sztuka, sztuką jest. To chyba także jasne:)
OdpowiedzUsuńNie, to też jest dla mnie niejasne :)
UsuńA jeśli powiem :" każda kobieta jest człowiekiem, ale nie każdy człowiek kobietą jest" to już chyba jasne? Analogicznie: każda sztuka, to sztuka w sensie: coś, jednostka, rzecz, ale to ,że jest, nie czyni z tego sztuki. Droczysz się,że nie rozumiesz, no nie?
OdpowiedzUsuńNie droczę się. Chyba po prostu jestem cienki z kalamburów językowych ;)
UsuńJeśli w przełożeniu do złota miało to oznaczać coś w stylu "nie wszystko złoto, co się świeci", to powiedzmy, że rozumiem :)
A jeśli nie - to nadal nie rozumiem :)
Artyści i "artyści" (ci drudzy może nawet bardziej) zawsze lubili szokować,oczywiście zakres ,granice owego szokowania się zmieniają,jednak ,jak sądzę,dość symetrycznie do zmian obyczajowych (czyny szokujące dawniej dziś wywołują co najwyżej wzruszenie ramion).Dzisiejszy świat dawno przekroczył granice chyba po prostu dobrego smaku i artyści nie są wyjątkiem.Różnica ,i to ogromna,jest jedynie w przekazie na temat tych zdarzeń-rola mediów.Sądzę,że jedynym słusznym a przede wszystkim skutecznym działaniem byłoby po prostu ignorowanie .Ignorowanie,cisza-nie ma skandalu,nie ma o czym mówić.Wszelkie protesty są rodzajem promocji
OdpowiedzUsuńBardzo rozsądne podejście moim zdaniem. Jeśli nie będzie szumu, wtedy będzie cisza i cała ta "sztuka" nie będzie miała darmowej reklamy. Kto wie, może to jest właśnie najlepszy sposób, aby nie dopuścić do rozgłosu "dzieł" tego typu.
UsuńSęk w tym, że jest to trudne do realizacji ze względu na pośredników, czyli media. Media wiedzą co jest nośne medialnie, a takie sprawy zazwyczaj są bardzo nośne. Dzięki temu same media mają z tego tytułu wymierne efekty marketingowe /ponieważ sprawa staje się głośna, media czerpią z tego dodatkowe korzyści w postaci reklam, itp/. A więc same media nakręcają tę spiralę promocji bulwersującej sztuki licząc właśnie na hałas medialny, jaki się wokół tego wytworzy.
Artyści przekraczają granice, bo muszą szokować. Jeśli nie będzie o nich głośno, to grozi im to, że do końca życia będą rysowali portrety turystów na deptaku. A jak załatwić sobie rozgłos? Jasna sprawa - zrobić coś takiego, żeby wszyscy o tym mówili. Niestety znacznie łatwiej jest zrobić coś "złego" niż coś "dobrego". I jeszcze jedna ważna sprawa - w czasach, gdy każdego dnia bombardowani jesteśmy gorącymi newsami o morderstwach, gwałtach, głupich gwiazdeczkach i nikczemnych politykach - jeśli chcemy pokazać się naprawdę złymi, to musimy się postarać, bo poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko i o kimś, kto zamiast pędzla używa chomika nikt raczej nie będzie rozmawiał. Dzisiaj już niewiele nas szokuje, a zresztą dla spraw naprawdę ważnych, z niesamowitym talentem wymyślamy sobie tematy zastępcze.
OdpowiedzUsuńW dodatku ta poprzeczka zawieszana jest coraz wyżej, bo z racji rosnącej liczby takich prac, nasza wrażliwość na bulwersujące dzieła sztuki systematycznie spada; aż strach pomyśleć co będą wymyślać artyści chcący szokować publikę, powiedzmy, za 100 lat... ;)
UsuńDokładnie tak. Zresztą żyjemy w czasach, gdy jako "piękny" określa się najczęściej samochody albo buty. Mało kto patrzy na katedrę, zamek, albo choćby talerz ze wzorem kaszubskim ;) i mówi, że jest piękny.
UsuńA może za sto lat wyskrobią bawoła na ścianie jaskini i to będzie sztuka?
"Zresztą żyjemy w czasach, gdy jako "piękny" określa się najczęściej samochody albo buty. Mało kto patrzy na katedrę, zamek, albo choćby talerz ze wzorem kaszubskim ;) i mówi, że jest piękny. "
UsuńTo prawda. Komercyjny pstrokaty kicz wspomagany wysublimowanym marketingiem najwidoczniej pomylił galerie - wypełzł z galerii handlowych i próbuje na siłę wedrzeć się do galerii sztuki... a ludziska łykają to jak świeże bułeczki...
"A może za sto lat wyskrobią bawoła na ścianie jaskini i to będzie sztuka?"
...i to dopiero będzie prawdziwy powrót do źródeł ;)
Mówiąc najprościej - jest skandal - jest sława... Smutne..., ale skuteczne, jak widać. Zobacz, nawet dziś o tym wspominamy... I pewnie o to chodzi.
OdpowiedzUsuńTo nie artyzm, moim zdaniem - a pseudoartyzm...
Ale bez przesady, kiedy lepię anioła, a ktoś z przełożonych mówi, że... wyzywający jest, bo ... ma piersi.. Żenada w drugą stronę przecież, a spotkałam się z taką opinią, chociaż moej anioły nagie nawet nie są :)...
Ja bym tutaj dodał: "jest skandal - jest sława - są pieniądze", bo chyba taki jest tok myślenia tych wszystkich "artystów" z bożej łaski...
UsuńBella, Twoje anioły są zupełnie wporzo i nie mają nic wspólnego z tymi wszystkimi "dziełami" o jakich mówię w tym poście :)