Smurffie- przyznam, że ja nie widzę cienia szansy. Wlecze się za nami czas PRL - i homo sovieticus , sponiewierany przez długo oczekiwany kapitalizm, który w jego mniemaniu miał mu dostarczyć kaszę mannę z nieba i powszechną szczęśliwość bez pracy własnej ,przekształcił się w homo sovieticusa do potęgi entej. Łatwiej jest negować, wyśmiewać i równać w dół. Po co mieć autorytety ? tylko frustrują przez porównanie. Więc zamiast starać się dążyć do wzorca- lepiej zgnoić .Oszkalować, zdyskredytować. A kolejne pokolenia uczą się ....
Ten komentarz An-Ki napisany pod poprzednim postem sprawił, że postanowiłem nieco szerzej zająć się tematem naszej przyszłości. Jacy będziemy jako naród za kilkanaście lat? Czy faktycznie, jak pisze An-Ka, w następnych pokoleniach wciąż będą drzemać paskudne geny wypaczonego ideowo, zniewolonego przez długoletnią komunę człowieka, którego potoczna nazwa brzmi homo sovieticus? I czy nasz naród jest skazany na klęskę, bo wpojona mentalność homo sovieticus nie pozwoli nam na normalny i harmonijny rozwój? Czy nasze narodowe przywary, takie jak choćby powszechna zawiść wciąż będą się za nami wlokły?
Myślę, że staram się postrzegać naszą rzeczywistość, taką jaka ona jest. Bez nadmiernej euforii, ale i bez szukania dziury w całym. W efekcie mam do tej rzeczywistości stosunek mocno krytyczny, o czym świadczy już całkiem sporo moich postów, z których jednak pozwoliłem sobie przypomnieć tylko dwa, jako pod pewnym względem "reprezentacyjne" jeśli chodzi o krytykę naszej obecnej rzeczywistości:
A jednak, pomimo mojego krytycznego nastawienia, w stosunku do kwestii poruszonych przez An-kę jestem umiarkowanym co prawda, ale jednak optymistą. A więc myślę, że powoli zrzucamy z siebie ponure piętno homo sovieticus i krok po kroku coraz bardziej stajemy się homo europaeus. Ten proces zachodzi bardzo powoli, ale jednak zachodzi. Dostrzegam pewne korzystne zmiany patrząc na nasze miasta i wioski, widzę te zmiany w sklepach i urzędach, dostrzegam je także w nas samych. Oczywiście wiele jest jeszcze do zrobienia, bo nie da się w jeden dzień, ani nawet w ciągu jednego pokolenia zmienić ludzkiej mentalności. Wiadomo, że jest to proces żmudny i długotrwały, a korzystne zmiany mogą być widoczne dopiero za kilka pokoleń. Wierzę jednak, że w dłuższej perspektywie czasowej uda nam się zmienić raz na zawsze zgubną mentalność homo sovieticus. Po to byśmy mogli stać się wreszcie prawdziwymi Europejczykami. Prawdziwymi, a nie "Wschodnimi Europejczykami", których Zachód wciąż postrzega jako "Europejczyków II kategorii". Myślę, że jeżeli będziemy wystarczająco cierpliwi i konsekwentni na naszej drodze do uzyskania statusu pełnoprawnych Europejczyków, ta sztuka powinna nam się wreszcie udać.
Im szybciej to nastąpi, tym lepiej.
gdyby nam się udało stworzyć warunki atrakcyjne dla tych co wyjechali i nabrali "Światowości" lub ich dzieci to ten proces nastąpiłby szybciej, ale znajdź takich co chcieliby wrócić na dłużej niż wakacje, znaczy chcieć to może by chcieli ale nie mają do czego, a co możemy im zaoferować oprócz wspomnień? może trzeba kupić polityków, co w sporcie już jest praktyką
OdpowiedzUsuńpozdro.:)
Kupić jakichś uczciwych polityków to faktycznie jest niezły pomysł. Tylko obawiam się, że w naszych warunkach klimatycznych szybko przestaliby być uczciwi :)
UsuńPozdro :)
nie przesadzaj, jest trochę uczciwych ludzi:) polityka to też dbanie o interesy! publiczne ?
Usuń:)
U nas uczciwi ludzie już dawno wycofali się z polityki. Zostały same nieuczciwe szuje, których interesuje przede wszystkim pełne koryto, a nie los kraju.
Usuńnie wiem, czy tak jest, nie interesuję się tym, ale ktoś ich wybiera! ja nie.
UsuńCiężko trafić na uczciwych, tym bardziej, że szuje mocniej się tam wpychają i robią wokół siebie znacznie więcej hałasu.
UsuńJa ciągle mam nadzieję, że będziemy równać do Zachodu. Ludzie zachwycający się Rosją, czy krajami muzułmańskimi, czy nawet Chinami nie doceniają tego co jest na Zachodzie. I Rosjanie i muzułmanie często chcą wysyłać i wysyłają własne dzieci do tego niby zepsutego Zachodu. Korwin może sobie mówić, że pewne kraje są wyżej niż obecne kraje Zachodnie, ale jeśli weźmie się pod uwagę jednostki ludzkie to już ten poziom nie jest taki oczywisty. Np. o Chinach można mówić dobrze pod pewnymi względami, ale co z tego, wystarczy przyjrzeć się losowi przeciętnego Chińczyka. Wiele mówi to jakie kraje wybrały córki samego Putina. Ci, którzy najbardziej narzekają pierwsi wysyłają własną rodzinę do tego niby zepsutego Zachodu. Niestety są tacy, którzy chcą psuć, zamieszkają na lepszym i im się podoba, nie mają zamiaru wracać do siebie, a chcą wprowadzać swoje zachowania, zwyczaje, które przywlekli z dawnego miejsca zamieszkania. Z takimi muzułmanami już się zaczął stosowny lekki opór i w przypadku zakazu zakrywania twarzy nie ma dyskryminacji, w przypadku zakazu dla obrzezania kobiet nie ma dyskryminacji, a to nie koniec. Wielu ocenia pewne kraje biorąc pod uwagę głównie procent muzułmanów tam mieszkających. Ja kraje oceniam też pod względem tego gdzie jednostki mają dobrze, a nie tylko ogół, gdzie ludzie chętnie chcą mieszkać z własnego wyboru. W Polsce nie jest dobrze, chociaż nie jest też bardzo źle. Jak robić porównania to można zauważyć, że zawsze można było gorzej trafić.
OdpowiedzUsuńPewnie, że w Polsce jest o wiele biedniej niż na Zachodzie, ale też dzięki temu nie mamy aż tylu imigrantów, czyli nie ma tego złego...
Usuńpamiętam, gdy na początku lat 90-tych dominowało w tzw. "dyskusji publicznej" hasło "brania spraw w w swoje ręce" i maksymalnego uniezależnienia się od państwa... jednak do serca sobie to wzięło niewiele ludzi i przeważyła roszczeniowość, postulat "państwa opiekuńczego", które każdemu "da"... roszczeniowość natury materialnej jestem w stanie pojąć i sam jestem roszczeniowy, bo w końcu coś się należy za te cholerne, nadmiarowe podatki zdzierane z ludzi za peerelu i do chwili obecnej... roszczę więc np. porządne drogi, wygodne koleje lub inne elementy infrastuktury... czy te roszczenia są zaspokajane?... i tak, i nie... byłbym niesprawiedliwy, gdybym udawał że nie widzę np. faktu, że nie ma już "20 stopnia zasilania" i świece nie muszą stanowić bazowego wyposażenia w domu, byłby niesprawiedliwy, gdybym się skarżył na warunki w szpitalu /niedawno byłem na trzydniowych badaniach/, byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał o przyjaznej obsłudze w urzędach, do których staram się co prawda chodzić jak najrzadziej, ale czasem jednak trzeba...
OdpowiedzUsuń/tu nadmienię, że zapełnienie się półek sklepowych na początku lat 90-tych nie zrobiło na mnie wrażenia, bo te półki zawsze były pełne np. na Węgrzech, w kraju uchodzącym za "komunistyczniejszy"/...
luzują się ramki obyczajowe, co również konstatuję za pozytywny objaw...
ale widzę też inną, negatywną stronę medalu... mentalność "homo sovieticus" wśród ludzi objawia się coraz większym uzależnieniem od samego państwa jako organizatora ludzkiego życia... ludzie wręcz chcą tego, by państwo żyło za nich... poddają się medialnej propagandzie i najnormalniej w świecie głupieją... myślę, że za czasów peerelu ludzie lepiej potrafili dawać sobie radę w sytuacjach kryzysowych, obecnie większość z nich stałaby jak sparaliżowana i płakała z bezradności...
czy jest to nieuchronny efekt postępu cywilizacyjnego, czy wynik świadomej polityki państwa?... tego nie wiem... co prawda procent głupoty zawsze podobno jest stały na przeciągu dziejów, ale ja odnoszę wrażenie, że ludzie /w sensie: ogół/ są z dekady na dekadę coraz głupsi...
pozdrawiać :)...
Za komuny ludzie musieli być bardziej operatywni, bo wszystkiego brakowało i każdy musiał kombinować. Obecnie ludzie stali się wygodni i nadmiernie uzależnieni od tego, co powinni regularnie otrzymywać. W efekcie zwykła awaria prądu jest utożsamiana niemal z końcem świata - ludzie wpadają wówczas w panikę i może tworzyć się chaos, który czasem przynosi fatalne skutki. Kilka lat temu awaria prądu we Włoszech spowodowała kilka przypadków śmiertelnych, a więc takie sytuacje mogą być naprawdę groźne.
UsuńPozdrawiać :)
Ależ ludzie brali wtedy sprawy w swoje ręce. Tylu małych firm, interesów tworzonych od zera na spółkę ze szwagrem, nie było nigdy później. Po kilku latach padały jak muchy, nowe "kapitalistyczne" państwo już o to zadbało...Państwo opiekuńcze zostało rozmontowane, tradycje wręczania pieniążków pod stołem pozostały.
UsuńI co dalej?
Na samej ideologii masowego rozkradania tego co stare, raczej niczego się nie zbuduje. Podobnie jak na doktrynie ciągłego wspierania wybranych przedsiębiorstw publicznym groszem. Beton się rozlał, ostygł, nie zostawiając zbyt wiele miejsca, zwłaszcza dla nowych, młodszych, zdolnych. Stąd ponad dwumilionowa rzesza "czasowo" / jak po jakiejś wojnie/ przebywających za granicą.
Reszta ma słuchać zarządców, ewentualnie czasem dostaje nagrodę w postaci dokonania "wyboru" albo podziwiania przepłaconych inwestycji.
Co będzie, jak dopłaty się skończą? PO wyczaruje nam nowe środki z kapelusza? A może to jednak PiS będzie nas chronić przed złem, zepsuciem i "moralną zgnilizną" Zachodu?
Może lepiej zawczasu pomyśleć o handlu dewocjonaliami?
Anty
"Polska to dziki kraj" - jak powiedział pewien polityk. Coś jest na rzeczy.
UsuńUrodzilam sie w 1977 roku, wiec realia komunizmu znane sa mi tylko z ksiazek, filmow, ludzkich opowiesci. Mieszkam w niewielkiej miejscowosci gminnej, tutaj, wsrod starszych ludzi, wciaz gra tesknota za tamtymi czasami. Jeden z sasiadow, czlowiek na emeryturze, nigdy nie przeoczy mozliwosci do wyrazenia swojej tesknoty za komuna i przedstawienia swoich wizji upadajacej Polski, ktora najlepsze lata ma juz za soba. Jestem teoretyczka, jednak dyskusja - konstruktywna- w tym zakresie nie przynosi niczego nowego. Ten pan,jak i wielu jemu podobnych, uwaza komunizm za zlote lata naszego kraju.
OdpowiedzUsuńP.S. Przepraszam za brak plskich liter, chwilowa awaria sprzetu:)
Dość powszechny jest sentyment za PRL-em zwłaszcza wśród osób starszego pokolenia, ale wydaje mi się, że oni wspominają ten czas z sentymentem, bo byli wtedy młodsi. Stąd bierze się ten sentyment, a nie dlatego, że chcieliby powrotu do tego, co wtedy było, a więc do systemu kartkowego i do tych długich kolejek przed sklepami.
UsuńSentyment do młodości to oczywiste.Jednak chyba też tęsknota za tym, że kto inny myślał...
UsuńJa tak naprawdę nigdy nie należałam i nie należe do osób narzekających,ale też i jestem realistką...czyli patrzę i widzę.I widzę oprócz złych i te dobre zmiany zachodzące w naszym kraju.Piszemy,że młodzi wyjeżdżają,bo tu nie mają perspektyw,co jest prawdą,ale to,że mogą SWOBODNIE wyjeżdżać,tam pracować,kształcić się...to czyni z nich właśnie tego homo europaeus...bo kiedyś tak nie można było...dla nas ten dobry to był wschód,zachód i wszystkie nowinki,trendy były zakazane,objęte cenzurą.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze,żebyśmy nie zachłysnęli sie Zachodem,bo tam nie wszystko jest OK,ci co tam długo pracują,dorabiają sie...przyjeżdżają na stare lata do kraju,bo okazuje sie,że JEDNAK opieka lekarska tu jest tania...i szkoda im tych zarobionych pieniążków TAM,wydawać na bardzo drogie lecznictwo.
Dużo jest do zrobienia a pro po polityki prorodzinnej,służby zdrowia, ale...trzeba wierzyć...Może i z zarobkami dorównamy do krajów europejskich,a nie tylko cenami...
Tak, jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia, ale jednak zmierzamy w dobrym kierunku, a zmiany wokół nas powoli stają się coraz bardziej widoczne. Obawiam się, że tylko w ten sposób będziemy w stanie dogonić gospodarczo przodujące kraje Zachodu.
Usuńdodam jeszcze,że lubie ten utwór Kazika...
OdpowiedzUsuńTeż go lubię i myślę, że pasuje do tego posta :)
UsuńWitaj Dejaniro :)
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście że pozwolę tym bardziej, że sam także bardzo lubię ten utwór :)
Daukszewicz na prezydenta! :)
Dobranoc :)
Jesteśmy, jacy jesteśmy. Mamy złe i dobre strony. Ja wcale nie marzę, żeby zostać jakimś homo europejsem.
OdpowiedzUsuńWolisz być homo sovieticus?
UsuńAni jedno, ani drugie...
UsuńJa z opóźnieniem ,bo z urlopu. Jestem urodzoną optymistką, ale to nie sztuka, bo należę do ludzi, którzy wygrali na zmianie systemu.Uczciwie , bo dzięki swojej ciężkiej pracy jeszcze w czasach urawniłowki -bo z domu wynioslam głębokie przekonanie,ze moja praca świadczy o mnie i dlatego niezależnie od warunków trzeba ją wykonywać jak najlepiej.To zaprocentowało( moim zdaniem procentuje w 99%, prędzej lub później).Jesteśmy w bardzo trudnym okresie i dalsze losy społeczeństwa zależą od tego, jaki odłam przeważy-gnuśnych roszczeniowców czy ludzi wierzących ,że nie ma nic za darmo.0Postawy się dziedziczy,więc czasem trzeba wyrwać się z tego kręgu niemożności. Młodzi ludzie są z natury niecierpliwi, moje własne dziecko też bywa rozgoryczony,ale tu właśnie jest rola rodziców ....Jego rozgoryczenie likwiduję natychmiast "zapomniałeś jaka ja biedna byłam i jak ciężko pracowałam?" .wnioski wyciąga juz sam :)))
OdpowiedzUsuńRoszczeniowa postawa młodego pokolenia wcale mnie nie dziwi. No bo co oni mają gdy startują w dorosłe życie? Perspektywę bezrobocia i udział w kastingach o zdobycie umowy śmieciowej na minimalną płacę brutto? Nic dziwnego, że młodzi masowo wyjeżdżają z granicę, tam mają lepsze perspektywy niż tutaj.
UsuńMam taką nadzieję, że to właśnie młode pokolenie zrobi tutaj szereg korzystnych reform, które pozytywnie wpłynie na kondycję gospodarczą tego kraju. Starsze pokolenie nie jest do tego zdolne m.in. dlatego, bo ciąży na nim brzemię homo sovieticus.
Smurffie-chyba mamy inną definicję roszczeniowości.Mnie nie dziwią słuszne oczekiwania stabilizacji zawodowo- materialnej a roszczeniowością określam chęć posiadania wszystkiego na starcie, bez wkładu pracy własnej. Czyli wtedy, gdy te perspektywy są, ale trzeba się postarać.Za pracować anie dostać za darmo.To jest uwaga ogólna i w żadnym razie nie wyklucza świadomości, że w wielu przypadkach tych perspektyw nie ma.W moim zawodzie jednak akurat te perspektywy są niezłe ,natomiast spotykamy się nierzadko z przeszacowaniem samooceny takiego świeżo upieczonego, z żądaniami jak z kosmosu.
UsuńMoże faktycznie zamiast pisać o roszczeniowej postawie młodego pokolenia powinienem w tym wypadku napisać, jakie to młode pokolenie ma oczekiwania /aby nie podpinać się pod to, co Ty napisałaś nt. roszczeniowej postawy, co ma faktycznie odmienne znaczenie biorąc pod uwagę ten mój komentarz/.
UsuńNie chciałem Ci bynajmniej wchodzić w paradę i negować tego, co napisałaś, bo tak faktycznie jest. Ale jest także ta druga strona medalu, czyli - w nawiązaniu do tego, co wyżej - oczekiwań młodego pokolenia, które uznaję za uzasadnione.
Mam nadzieję, że ta moja wypowiedź wyjaśnia omawianą sprawę, bo sporu w tej kwestii raczej między nami nie ma.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń